"Daddy cool" - Penelope Ward

      Kilka dni temu do późna serfowałam po internecie i natknęłam się na piękną myśl. Brzmiała ona mniej więcej tak: "Jeżeli jesteście sobie pisani to zawsze znajdziecie do siebie drogę. Możecie się rozstać na wiele miesięcy, nawet lat, a Wasze dusze i tak odnajdą się w tłumie". Nie ukrywam, że ta myśl mnie doszczętnie poruszyła i przez jakiś czas nawet prześladowała moją osobę. Wiecie co? Ta myśl idealnie pasuje do dzisiejszej lektury. W "Daddy cool" mamy do czynienia z rozstaniem, powrotami i drugą szansę. Co z tego wszystkiego wyniknie? Zapraszam do przeczytania mojej opinii.
          Jeśli istnieje coś, czego absolutnie nie powinna robić nauczycielka najmłodszych klas elitarnej katolickiej szkoły, to z pewnością jest to nawiązywanie intymnych relacji z ojcem swojego ucznia. Nawet jeśli jest najbardziej seksownym i pociągającym mężczyzną świata, a do tego zrobił dosłownie wszystko, co było w jego mocy, by zapisać swojego syna właśnie do tej szkoły i tej klasy. Surowych zasad nie wolno bezkarnie łamać.
          Wiele lat wcześniej Mackenzie Morrison i Francesca O’Hara byli najlepszymi przyjaciółmi. Zrodziło się między nimi uczucie, lecz Mack nagle odszedł, łamiąc serce Frankie. Wydawało się, że to definitywny koniec. Ona spełniła swoje marzenie: została nauczycielką, a w jej życiu pojawił się ktoś ważny. Jednak Mack i Frankie nie umieli i nie chcieli o sobie zapomnieć. Łączyły ich niedokończone sprawy z przeszłości. Kiedy więc na początku nowego roku szkolnego w klasie pojawił się Mack z kilkuletnim synem, Frankie od razu zrozumiała, że czeka ją trudny wybór między uczuciem a obowiązkiem.
                    Wiem, wiem znowu się powtarzam, ale ja naprawdę strasznie lubię pióro Penelope Ward. Nasze ostatnie spotkanie nie było zbytnio udane, bo liczyłam na coś totalnie mocniejszego, ale na całe szczęście tym razem między mną, a Panią Ward w końcu zaiskrzyło. Tak moje Drogie! "Daddy cool" mogę Wam polecić z całego serca i z pewnością nie raz i nie dwa powrócę do lektury powyższej książki. Nie ukrywam, iż jestem troszeczkę zaskoczona, bo większe oczekiwania miałam wobec "Gentlemana numer dziewięć", niż do "Daddy cool", a jak widać to właśnie druga pozycja spełniła moje oczekiwania. No cóż, nie da się przewidzieć uczuć do książki. W każdym razie obie pozycje mogę Wam polecić, ale moim zdaniem historia nauczycielki i przystojnego tatusia przebija Gentlemana. Oczywiście, każdy z Was może mieć inne zdanie na ten temat. Nikogo i niczego nie neguję. Po prostu zakochałam się w najnowszej powieści Pani Penelope Ward. Przygotujcie się na strasznie pochlebną i słodką opinię, bo z pewnością ta taka będzie. Na samą myśl, aż mnie "mdli". 
                 Ta powieść ma tyle zalet, że kompletnie nie wiem od czego zacząć. Nie chciałabym znowu zachwycać się kreacją  bohaterów, bo to notorycznie mnie zachwyca w dziełach autorki. Pogadajmy może o emocjach. Co wy na to? W poprzedniej recenzji narzekałam na to, iż w przedstawionej historii nie odczułam żadnych głębszych emocji. A tutaj co się stało? Zostałam przez nie pochłonięta! Zaczęłam czytać i dosłownie przepadłam w lawinie uczuć! Ach! Normalnie, aż czułam miłość, niepewność, smutek i pożądanie bohaterów! Tego się nie da po prostu opisać. To trzeba przeczytać i tym się zachwycać. 
                Tak teraz sobie piszę tę recenzję i się nad czymś zastanawiam. Chyba nigdy nie czytałam książki w której obserwowałabym romans między nauczycielką, a rodzicem ucznia. Wiecie takie powieści typu ona studentka, a on profesorek czytywałam notorycznie, ale z takim wątkiem nie miałam styczności. Oczywiście "Daddy cool" mogłabym również podciągnąć pod motyw spotkania po latach, ale raczej tego nie zrobię, bo widzi mi się ten poprzedni motyw. Nie będę ukrywać, iż podobał mi się pomysł autorki na fabułę. W tej opowieści wszystko grało i bez problemu kupowałam problemy bohaterów i emocje nimi targające. Rozumiałam ich strach, niepewność i rozterki, które dręczyły ich dusze. W szczególności główny bohater maksymalnie nagrabił sobie w przeszłości. Mack i Frankie kilkanaście lat temu się rozstali, ale oboje jakoś ułożyli sobie życie. Oczywiście jak to najczęściej bywa to Mack złamał serce swojej dziewczynie i bez słowa ją zostawił. Odszedł z dnia na dzień, a Frankie zostawił tylko ból, złamane serce i brak jakichkolwiek wyjaśnień. Dziewczyna podniosła się z tego rozstania. Spełniła swoje marzenie o zostaniu nauczycielką, a w jej życiu znalazło się miejsce dla nowej osoby. Ale jak to często bywa, los bywa nieprzewidywalny i na drodze sympatycznej nauczycielki staje jej dawny przyjaciel i była miłość jej życia.... Co się tam między nimi wydarzy? Jak myślicie? Czy powinno się dwa razy wchodzić do tej samej rzeki?
                   Z całego czytelniczego serca chciałabym Wam polecić powieść pt."Daddy cool". To przepiękna historia o rozstaniu, przyjaźni, miłości i drugiej szansie. Na przykładzie Macka i Frankie śmiało mogę napisać, że od przeszłości nigdy się nie ucieknie. Nie wyjaśnione sprawy zawsze będą nas prześladować, a popełnione błędy mogą zabierać nam sen z powiek. Czy w miłości jest szansa na drugą szansę? Czy gdyby facet bez słowa wyjaśnienia od Ciebie uciekł to czy przyjęłabyś go ponownie? Przed takim dylematem stoi właśnie Frankie - główna bohaterka powieści. Przeczytajcie, a dowiecie się  czy  dała ona szansę dawnej miłości.


Do napisania!

4 komentarze:

  1. A co to za ciasteczko na okładce! Nawet gdybym nie przeczytała Twojej recenzji to skusiłabym się na tego przystojniaka. Dla samej okładki wartę tę książkę mieć u siebie na półce. A treść to tylko dodatek :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Twoje opinie. Dzięki Tobie poznałam twórczość autorki i w ogóle usłyszałam o Ward. Tę powieść również mam w planach i na bank się na nią skuszę :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że muszę nadrobić :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Detektyw Książkowy , Blogger