"Gentelman numer dziewięć" - Penelope Ward

            Znacie takie powiedzenie "najlepsza kochanka żony koleżanka"? Trudno jest się z tym stwierdzeniem nie zgodzić, ponieważ to właśnie nasi przyjaciele i bliscy wiedzą najwięcej o nas i czasem także o naszych związkach. Wyżalamy się przyjaciółce z problemów sercowych, kłótni i opowiadamy jej bez skrępowania o wadach naszych partnerach. A co ona może zrobić w tej sytuacji? Wykorzystać tę okazję i uwieść naszego partnera. W podobnej, ale jednak w innej sytuacji znalazł się główny bohater powieści "Gentelman numer dziewięć". Wraz ze swoim najlepszym przyjacielem zawarli pakt - nikt z ich dwójki nie mógł się umówić z piękną Amber, czyli z najlepszą przyjaciółką chłopaków. Kiedy jeden z nich wyjeżdża na studia, ten drugi korzysta z sytuacji i wiąże się z dziewczyną.... Tylko czy można budować szczęście na czyimś nieszczęściu? Zapraszam do zapoznania się z moja opinią.
        Playboy, mózgowiec i piękna dziewczyna dorastali razem jako trójka dobrych przyjaciół. Któregoś dnia chłopcy zawarli pakt: żaden z nich, ani Rory, ani Channing, nigdy nie zwiąże się z Amber. Dla nich zawsze będzie wyłącznie przyjaciółką. Jednak gdy Channing wyjechał do college’u, Rory zerwał umowę: on i Amber zostali parą. Po wielu latach chłopak porzucił ukochaną. Zraniona dziewczyna postanowiła, przynajmniej na jakiś czas, dać sobie spokój z mężczyznami. I wtedy w jej życiu ponownie pojawił się Channing. Poprosił o przysługę — potrzebował pokoju na kilka miesięcy. Ona akurat dysponowała wolnym pomieszczeniem, zgodziła się je wynająć.
          Dawny playboy i kobieciarz okazał się wspaniałym współlokatorem. Potrafił słuchać. Wiedział, kiedy przynieść butelkę wina i jak przygotować wyśmienity lunch. Do tego wyglądał naprawdę bosko. Zamiast zdradzić Amber swoje skrywane uczucia, zdecydował się po prostu być blisko niej i otoczyć ją delikatną opieką, by wkrótce znów ktoś jej nie skrzywdził. Nic więc dziwnego, że gdy któregoś wieczoru wrócił z pracy i przez kompletny przypadek zajrzał do laptopa współlokatorki, zrozumiał, że nie może stać z boku.
          Amber skontaktowała się z ekskluzywną agencją wynajmującą mężczyzn do towarzystwa. Wybrała kogoś, kto figurował w spisie jako Gentleman Numer Dziewięć. Napisała do niego długą i szczerą wiadomość, którą przez roztargnienie pozostawiła na komputerze. Channing ją odczytał, a jego obawy o bezpieczeństwo przyjaciółki sięgnęły zenitu. Postanowił działać.
       Podszył się pod męską prostytutkę i rozpoczął ryzykowną grę. Dowiedział się o sprawach, o których Amber nigdy mu nie mówiła, i — wciąż jako Gentleman Numer Dziewięć — umówił się z nią na randkę w hotelu. Co się wydarzy, gdy prawda wyjdzie na jaw?
Nie każdy zasługuje na drugą szansę... 
         Nie jest to żadną tajemnicą, że mam słabość do twórczości Pani Penelope Ward. Lubię jej pióro i zawsze chętnie sięgam po jej powieści. Niestety ostatnimi czasy, coś między nami nie iskrzy i w moich recenzjach muszę troszeczkę narzekać. Co nie jest dla mnie komfortowe. Kiedy na stronie wydawnictwa zobaczyłam zapowiedź powieści "Gentelman numer dziewięć" to od razu wiedziałam, że muszę tę książkę przeczytać.  BA! Ja byłam wręcz przekonana, że zakocham się w powyższej pozycji, bo  opis fabuły strasznie mnie zaintrygował. Zadowolona i napalona usiadłam do lektury i zaczęłam namiętnie czytać opowieść pięknej Amber i intrygującego Channinga. I co ja Wam mogę napisać? Początek, a nawet połowa powieści była bardzo dobra. A później? A później niestety moje emocje opadły. Zabrakło mi efektu WOW za który lubię autorkę. Nie ukrywam, że jestem troszeczkę zawiedziona, ale to nie znaczy, że książka mi się nie podobała. Sama w sobie była naprawdę fajna, ale czegoś mi w niej zabrakło. O nie! Powtarzam się. Aczkolwiek tak naprawdę było. Gdzieś autorka zgubiła swój fajny pomysł i skupiła się na rzeczach, które mnie niestety średnio interesowały.
      Kreacja bohaterów była dość sympatyczna i ciekawa, ale tak jak już wspominałam nie przeżywałam ich losów tak bardzo jak powinnam. Po prostu leniwie przewracałam  kolejne strony i obserwowałam zachowania głównych postaci. Czy polubiłam Amber i Channinga? Wydaje mi się, że tak. Zależało mi na tym, aby ułożyli sobie wszystkie sprawy, ale nie zawsze rozumiałam ich podjęte decyzje. Na przykład nie wiem skąd się wziął Amber na wyjęcie pana do towarzystwa. Jej powód był tak naciągany, aż jeszcze  nie mogę w to uwierzyć. Tłumaczenia autorki w ogóle mnie nie przekonały i chyba przez to nie odebrałam tej książki tak jakbym chciała.
           Jakie są moje ogólne wrażenia po przeczytaniu "Gentelmena numer dziewięć"? Nie była to zła książka i nie męczyłam się podczas czytania, ale liczyłam na coś zupełnie innego. Nastawiłam się na emocjonalną, piękną historię z powrotem i przyjaźnią w roli głównej, a otrzymałam coś zupełnie innego. Nie wiem jak to opisać, ale w powyższej książce zabrakło mi po prostu tego czegoś. Zabrakło mi emocji, wrażeń i podekscytowania z poznawania historii.
        Czy polecam Wam tę powieść? Szczerze?  Pomimo tych wszystkich wad i niedociągnięć ta powieść mi się naprawdę podobała. Czytało się ją lekko i nie męczyłam się podczas czytania.  Były momenty kiedy nie mogłam oderwać się od historii Amber i  Channinga. Kibicowałam im i po cichu liczyłam, że zasłużą na swój szczęśliwy happy end. Ale czy wytrwali do końca? Tego Wam nie zdradzę. Przygotujcie się na fajną opowiastkę z miłością i rozstaniami w roli głównej.

Kochani,
co tam u Was słychać? Macie tę powieść w planach?
Czekam na Wasze komentarze!
 

3 komentarze:

  1. Ja jeszcze nie znam twórczości autorki, ale może kiedyś dam jej szansę. Szkoda, że Ciebie lektura nie usatysfakcjonowała do końca. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię książki Ward, ale z nią różnie bywa. Czasem polewa na kolana, a czasem nie ;p

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Detektyw Książkowy , Blogger