Kosmos, polityka i intrygi na każdym kroku, czyli recenzja powieści pt."Upadające imperium"

Zastanawiałeś się kiedyś czy na innych planetach istnieje inne życie? Przecież wszechświat jest tak ogromny, że na pewno nie tylko na naszej planecie funkcjonują żywe istoty i człowieczeństwo. Ale czy da się normalnie żyć bez grawitacji, powietrza i wody? Czy na dużych statkach kosmicznych można przeżyć długie lata? Na te pytania znajdziecie odpowiedzi w najnowszej publikacji wydawnictwa Niezwykłego pt."Upadające imperium"

    Naszym Wszechświatem rządzi fizyka, więc podróżowanie szybciej niż prędkość światła nie jest możliwe. Tak było, dopóki nie odkryto Nurtu – pozawymiarowego pola, do którego możemy uzyskać dostęp w określonych punktach Czasoprzestrzeni, a ono niesie nas do innych światów, krążących wokół innych gwiazd.
Ludzkość wybrała się z Ziemi w kosmos i z czasem zapomniała o swoim rodzimym świecie, tworząc nowe imperium, Wspólnotę, której etos mówi, że żadna z placówek zamieszkanych przez człowieka nie jest w stanie przetrwać bez pozostałych. To stanowi barierę dla międzygwiezdnych wojen, ale też system kontroli władców nad imperium.
Nurt jest wieczny, ale nie statyczny – tak jak rzeka zmienia swój bieg, odcinając różne światy od reszty ludzkości. Kiedy przemieszczanie się Nurtu zostaje odkryte – co może się zakończyć odizolowaniem wszystkich miejsc zamieszkanych przez człowieka poprzez uniemożliwienie podróży szybszych niż prędkość światła – troje ludzi: naukowiec, kapitan statku kosmicznego oraz cesarzowa Wspólnoty, prowadzą wyścig z czasem, żeby zbadać co, jeśli w ogóle cokolwiek, da się uratować z międzygwiezdnego imperium, znajdującego się na krawędzi rozpadu. 

   Na samym początku wyjaśnijmy sobie jedno - nie jestem znawcą, ani fanką gatunku  Sci - fi, a w moim czytelniczym życiu jak dotąd przeczytałam tylko dwie pozycji z tego nurtu. Mowa tu oczywiście o gwieździe dzisiejszego postu, czyli o "Upadającym imperium" i o "Ziemi osamotnionej", którą polecałam Wam dobry rok temu. Tak jak już  wcześniej wspomniałam jestem najzwyklejszym czytelnikiem, a nie znawcą, dlatego ocenię tę książkę tak ją odebrałam bez żadnego wymądrzania się czy wytykania błędów. Nie mam bladego pojęcia czy powieść Johna Scalziego będzie smakowitym kąskiem dla miłośników S-F, ale z pewnością mogę napisać, że ta pozycja spodoba się przeciętnemu czytelnikowi. A dlaczego? Już Wam wyjaśniam. Ale zanim przejdę do tego wątku, chcę Wam powiedzieć, iż totalnie zakochałam się w okładce i strasznie, ale to strasznie mi się podoba. Jest taka kosmiczna, a jak na nią patrzę to przypomina mi takie efekty 3D - też odnosicie takie wrażenie? Koniecznie, dajcie mi potem znać w komentarzach. 
   Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam tę książkę w zapowiedziach wydawnictwa to wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Od kilku miesięcy daję szansę nowym gatunkom, a po przeczytaniu "Ziemi osamotnionej" miałam okropną ochotę na coś kosmicznego. Dlatego kiedy do mnie dotarła powieść Pana Johna to wiedziałam, że szybko się za nią zabiorę i tak też się stało. Jestem totalnie zafascynowana tą powieścią i już od teraz odliczam dni, miesiące czy lata do kolejnej części. Chcę poznać dalsze losy bohaterów i ponownie zanurzyć się w świecie pełnym intryg, kłamstw i oszustw. Brzmi to intrygująco, prawda? Tak właśnie jest. Prolog był tak wciągający i tak "brzydki", że po prostu nie mogłam się doczekać, aż rozszyfruję tę historię i poznam główny wątek powieści. Oczywiście, jak to często bywa w pierwszym tomie nie znalazłam odpowiedzi na wszystkie pytania, ale mam nadzieję, że w drugim tomie moja ciekawość zostanie zaspokojona, a ja będę mogła w końcu zasnąć w spokoju. Kochani, ja chcę drugi tomu teraz! Chcę drugiego tomu! Kto by pomyślał, że tak lekko i swobodnie odnajdę się w zupełnie innym gatunku? Nadal nie mogę powiedzieć, iż jestem fanką Sci Fi, ale na dwieście procent mogę napisać, że jestem fanką "Upadającego imperium".
  Jedyną wadą powieści jest wątek fizyki. Pewnie już Wam kiedyś wspomniałam, że mam alergię na ten przedmiot szkolny i nikt nigdy mnie nie przekonana do tej dziedziny naukowej. Po części jest to wina mojej nauczycielki, ale z pewnością nigdy przenigdy nie zaprzyjaźnię się z tym przedmiotem, a w "Upadającym imperium" jest jej bardzo dużo.  W każdym razie maniaki fizyki będą wniebowzięci, a przeciwnicy będziemy udawać, że tolerujemy ten wątek w powyższej lekturze. Widać, że autor ma ogromną ścisłą wiedzę, ale ja niestety nie za bardzo odnajdywałam się w tych naukowych terminach. Czy mi to przeszkadzało? Nie. A to dlatego, że skupiłam się na walkach, kłótniach i szalonych intrygach. To było dobre! I było tego tak dużo, że na pewno każdy z Was znajdzie w tych wątkach coś dla siebie. 
   Pewnie zauważyliście, że bardzo późno zaczęłam temat wykreowanych postaci. A to dlatego, że nie wiem kto z nich jest dobry, a kto zły. Komu mogę ufać, a komu nie. Boję się, iż moi faworyci w kolejnym tomie okażą się źli do szpiku kości i co ja wtedy pocznę? Potem będziecie się śmiać, że stanęłam po złej stronie lustra. Póki co o bohaterach cicho sza, a przy opinii drugiego tomu na bank powiem o nich coś więcej. W każdym razie musi Wam wystarczyć fakt, że ostali oni doskonale skontrowani i z pewnością nikt nie jest krystalicznie dobry. 

Moi Drodzy Czytelnicy!
Z całego mojego kosmicznego serduszkę chcę Wam polecić najnowszą publikację wydawnictwa NieZwykłego. Uważam, że "Upadające imperium" zrobi na Was piorunujące wrażenie i mam nadzieję, iż będzie nim tak zachwyceni jak ja. A ja  tymczasem  idę zaszyć się w jakimś kącie i grzecznie tam poczekam na kolejny tom mojej ulubionej space opery! Absolutnie polecam!

Kochani, 
co sądzicie? Warto dać szansę tej powieści? Bo moim zdaniem tak!
Do napisania!

7 komentarzy:

  1. Fajna recenzja! Od kilku miesięcy obserwuje Twojego bloga i jestem pod ogromnym wrażeniem. Gdyby nie Ty, nigdy nie poznałbym wielu fantastycznych książek. Większość blogerek skupia się na romansach, new adult i innych takich, a Ty jako jedna z nielicznych nie boisz się sięgać po nowe gatunki, aby każdy z twoich czytelników mogł znaleźć coś dla siebie. Podziwiam i szanuję.

    Kupię tę książkę ze względu na to, że Ty ją poleciłaś. Ufam Twoim opiniom i wiem, ze będę zadowolony. Lubię ten gatunek i cieszę się, że na niego się otworzyłaś!

    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie też ta okładka przypomina efekt 3D! Co do książki. Nie znam kompletnie tego gatunku, chyba nic nie czytałam z space opery i s-f, ale po takiej opinii naprawdę chcę taką powieść poznać. Ja też się cieszę, że piszesz o książkach, bo dzięki Tobie poznałam wyd. Niezwykłe i zakochałam się w ich książkach <3
    Zamówiłam sobie już "Poniżenie" i "Hold you close" i czuję, że będę zadowolona! Mam pytanie - czy na Twoim blogu pojawi się opinia o drugiej pozycji? Bo nie ukrywam, że jestem jej strasznie ciekawa!

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej książka nie dla mnie :/ nie przepadam za tym gatunkiem :(((

    OdpowiedzUsuń
  4. Akurat nie moja tematyka, więc sobie odpuszczę :) Czekają na mnie inne książki :)
    http://whothatgirl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Niedawno dostałam książkę tego typu i obawiam się ją czytać bo nie jestem fanką sci-fi :( Co do książki, którą zrecenzowałaś ona jakąś odtrąca mnie tym opisem.

    http://weruczyta.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. Może kiedyś, ale raczej to nie jest mój gatunek - sci - fi :/. Możliwe, że bym się nie odnalazła :)

    Pozdrawiam,
    Lady Spark
    [kreatywna-alternatywa]

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Detektyw Książkowy , Blogger