"Dziewczyna,którą znał" - Tracey Garvis Graves
Kilka dni temu obejrzałam przepiękny film. Z przyjemnością obserwowałam rodzące się uczucie między głównymi bohaterami i po cichaczu liczyłam na upragniony happy - end. A jak zakończyła się ich historia? Rozstaniem. Beznadziejnym i dramatycznym rozstaniem. Dlaczego o tym w ogóle wspominam? Bo w podobnym czasie czytałam "Dziewczynę, którą znał" i ta historia zaczyna się w miejscu w którym zakończył się film. Annika Rose kilkanaście lat temu rozstała się z miłością swojego życia i nagle po tylu latach spotykają się ponownie. Czy tej dwójce będzie pisane szczęśliwe zakończenie? Zapraszam do przeczytania mojej recenzji!
Annika Rose studiuje anglistykę na Uniwersytecie Illinois. Nie najlepiej
się czuje w towarzystwie ludzi, a zachowania większości osób uważa za
skomplikowane. Woli spędzać czas, czytając książki lub grając sama ze
sobą w szachy. Jonathan Hoffman dołączył do klubu szachowego, po czym
oddał swoją pierwszą partię – oraz serce – nieśmiałej i nieporadnej, ale
bystrej oraz pięknej Annice. Podziwiał jej umiejętność bycia szczerą z
samą sobą oraz jej dziwactwa. Zaakceptował wyzwanie związane z
kontynuowaniem tej znajomości. Jonathan i Annika wydobywają z siebie
nawzajem to, co najlepsze, odnajdując pokłady pewności siebie oraz
odwagi, by planować wspólną przyszłość. Wynika z tego burzliwa, pełna
czułości miłość, która przetrwałaby wszystko prócz nieprzewidzianej
tragedii, która ich rozdziela, zmuszając, aby samotnie szli przez życie.
Teraz, po dziesięciu latach, zrządzeniem losu Annika i Jonathan spotykają się ponownie w Chicago. Ona prowadzi życie, jakiego chciała – została bibliotekarką. On jest debeściakiem z Wall Street otrząsającym się po rozwodzie i chcącym zacząć wszystko od nowa. Pożądanie oraz silne uczucia, które niegdyś do siebie żywili, natychmiast odżywają. Jednak jeśli nie zmierzą się z obawami oraz lękami, które ich rozdzieliły, druga szansa przepadnie, zanim tak naprawdę się rozpocznie.
Teraz, po dziesięciu latach, zrządzeniem losu Annika i Jonathan spotykają się ponownie w Chicago. Ona prowadzi życie, jakiego chciała – została bibliotekarką. On jest debeściakiem z Wall Street otrząsającym się po rozwodzie i chcącym zacząć wszystko od nowa. Pożądanie oraz silne uczucia, które niegdyś do siebie żywili, natychmiast odżywają. Jednak jeśli nie zmierzą się z obawami oraz lękami, które ich rozdzieliły, druga szansa przepadnie, zanim tak naprawdę się rozpocznie.
Na samym początku mojej recenzji chciałabym pochwalić wydawnictwo za nieziemską okładkę. Sama nie wiem dlaczego, ale strasznie podoba mi się ta oprawa graficzna. Na pierwszym planie widzimy dziewczynę ze smutnym wyrazem twarzy i właśnie ta poza do mnie przemawia. Od razu widać, że będziemy mieli do czynienia z dziewczyną, która dużo przeszła w swoim życiu. Zanim zaczęłam czytać tę książkę snułam pewne przypuszczenia i doszłam do wniosku, że główna bohaterka powieści utraciła blask w swoich oczach. Spójrzcie jeszcze raz na tę okładkę - czy widzicie to samo co ja? Czy nie jest Wam smutno kiedy patrzycie na tę dziewczynę? W każdym razie, teraz kiedy jestem już po lekturze najnowszej powieści wydawnictwa Niezwykłego śmiało mogę napisać, że moim zdaniem ta okładka idealnie pasuje do treści do książki. Brawa dla grafika! Zostałam totalnie oczarowana środkiem jak i wyglądem powieści. Ale dość już o stronie wizualnej! Teraz musimy przejść do konkretów.
Początkowo sceptycznie podchodziłam do tej książki. Nie byłam do niej przekonana, ale pod dłuższym namyśle doszłam do wniosku, że przecież wydawnictwo Niezwykłe nie wydałoby byle czego i na sto procent, że tym przeciętnym opisem skrywa się coś więcej. Czy się pomyliłam? Oczywiście, że nie! Ledwo zaczęłam czytać "Dziewczynę, którą znał", a zanim się obejrzałam skłaniałam się ku końcowi i ryczałam jak bóbr. Tak Kochani, dobrze czytacie. Ostatnie strony wbiły mnie w fotel, a ja musiałam bardzo uważać, żeby moimi łzami nie zalać książki. Jestem pod ogromnym wrażeniem twórczości Pani Tracey Garvis Graves i liczę na to, że jeszcze o książkach tej autorki jeszcze u nas usłyszymy. Jestem totalnie oczarowana historią Anniki i Jonathana, i jest to jedna z najpiękniejszych historii miłosnych tego lata.
Wiecie co? Nie potrafię napisać o tej pozycji porządnej opinii. Najchętniej wykupiłabym wszystkie dostępne egzemplarze i podarowałabym je wszystkim osobom, które kochają książki. OMG, nawet nie wiecie jak bardzo bym chciała, aby ta książka dotarła do jak najszerszego grona. Autorka w swojej powieści poruszyła bardzo wiele ważnych tematów, ale także wykreowała postać, która na co dzień zmaga się z poważną chorobą. Nie będzie to chyba duży spoiler, jeśli Wam zdradzę, że tą osobą była Annika. Dziewczyna mimo nie łatwej rzeczywistości nie poddaje się i walczy z chorobą. Każdego dnia próbuje normalnie żyć i jestem czystym dowodem na to, że wszystkie bariery, które nas ograniczają powstają w naszej głowie. Annika mogła się poddać, mogła olać wszystko i zwalać każde niepowodzenie na swoją chorobę. Czy to robiła? Nie. Przez cały czas była sobą i dzięki temu dziesięć lat temu oczarowała swoją osobą pewnego przystojniaka...... :) Na pewno wiecie o kogo chodzi. W każdym razie, powinniście przeczytać tę książkę, ponieważ jest naprawdę niezwykła, wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju historia miłosna.
Kochani, musicie tę książkę przeczytać, ponieważ jest wyjątkowa, niepowtarzalna i piękna w swoim smutku. Mnie ta pozycja oczarowała i sprawiła, że przez kilka dni nie mogłam dojść do siebie. Tak jak wcześniej wspomniałam miałam pewne obawy wobec "Dziewczyny, którą znał", ale okazały się one bezpodstawne, bo autorka stworzyła naprawdę zniewalającą opowieść o miłości, przyjaźni, chorobie i sztuce wybaczania.
Kochani,
skusicie się na tę powieść? Czekam na Wasze komentarze!
Do napisania!
Początkowo sceptycznie podchodziłam do tej książki. Nie byłam do niej przekonana, ale pod dłuższym namyśle doszłam do wniosku, że przecież wydawnictwo Niezwykłe nie wydałoby byle czego i na sto procent, że tym przeciętnym opisem skrywa się coś więcej. Czy się pomyliłam? Oczywiście, że nie! Ledwo zaczęłam czytać "Dziewczynę, którą znał", a zanim się obejrzałam skłaniałam się ku końcowi i ryczałam jak bóbr. Tak Kochani, dobrze czytacie. Ostatnie strony wbiły mnie w fotel, a ja musiałam bardzo uważać, żeby moimi łzami nie zalać książki. Jestem pod ogromnym wrażeniem twórczości Pani Tracey Garvis Graves i liczę na to, że jeszcze o książkach tej autorki jeszcze u nas usłyszymy. Jestem totalnie oczarowana historią Anniki i Jonathana, i jest to jedna z najpiękniejszych historii miłosnych tego lata.
Wiecie co? Nie potrafię napisać o tej pozycji porządnej opinii. Najchętniej wykupiłabym wszystkie dostępne egzemplarze i podarowałabym je wszystkim osobom, które kochają książki. OMG, nawet nie wiecie jak bardzo bym chciała, aby ta książka dotarła do jak najszerszego grona. Autorka w swojej powieści poruszyła bardzo wiele ważnych tematów, ale także wykreowała postać, która na co dzień zmaga się z poważną chorobą. Nie będzie to chyba duży spoiler, jeśli Wam zdradzę, że tą osobą była Annika. Dziewczyna mimo nie łatwej rzeczywistości nie poddaje się i walczy z chorobą. Każdego dnia próbuje normalnie żyć i jestem czystym dowodem na to, że wszystkie bariery, które nas ograniczają powstają w naszej głowie. Annika mogła się poddać, mogła olać wszystko i zwalać każde niepowodzenie na swoją chorobę. Czy to robiła? Nie. Przez cały czas była sobą i dzięki temu dziesięć lat temu oczarowała swoją osobą pewnego przystojniaka...... :) Na pewno wiecie o kogo chodzi. W każdym razie, powinniście przeczytać tę książkę, ponieważ jest naprawdę niezwykła, wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju historia miłosna.
Kochani, musicie tę książkę przeczytać, ponieważ jest wyjątkowa, niepowtarzalna i piękna w swoim smutku. Mnie ta pozycja oczarowała i sprawiła, że przez kilka dni nie mogłam dojść do siebie. Tak jak wcześniej wspomniałam miałam pewne obawy wobec "Dziewczyny, którą znał", ale okazały się one bezpodstawne, bo autorka stworzyła naprawdę zniewalającą opowieść o miłości, przyjaźni, chorobie i sztuce wybaczania.
Kochani,
skusicie się na tę powieść? Czekam na Wasze komentarze!
Do napisania!
Piękna opinia i pewnie piękna książka. Przy kolejnych książkowych zakupach będę pamiętać o pozycji :)
OdpowiedzUsuńMuszę przestać wchodzić na Twojego bloga, bo mój portfel ciągle będzie pusty :3
OdpowiedzUsuńZ jednej strony chcę ją zamówić, ale z drugiej nie jestem pewna. Ale w sumie nigdy nie zawiodłam się na Twoich polecajkach, więc..... KUPUJĘ! Właśnie robiłam zamówienie i sobie myślę. "Ach wejdę do Detektywa i zobaczę co fajnego poleca" :) I co? W koszyku już czeka "Dziewczyna, którą znał" i "PUNK 57" :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie :)
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie. Naprawdę to bardzo dobra recenzja. Okładka również od początku bardzo mi się podoba. Wcale nie jest przesadzona. Niesie za sobą melancholię. Chyba będę na nią polować ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]