On, ona i duża różnica wieku, czyli recenzja powieści Penelope Douglas pt."Birthday girl"
Istnieje wiele stereotypów na temat związków w których występuje duża różnica wieku. Większość ekspertów uważa, że taka relacja nie przetrwa próby czasu, ponieważ istnieją zbyt duże różnice w mentalności pomiędzy młodą dwudziestką, a dojrzałym pięćdziesięciolatkiem. Ale czy aby na pewno "eksperci" mają rację? Przecież dla prawdziwej miłości nie ma żadnych barier. Prawdziwej miłości nie interesuje status społeczny, kolor skóry czy duża różnica wieku. Jeżeli się kogoś kocha, nic nie stanie na przeszkodzie, aby być razem i wspólnie iść przez życie.
Jordan
Przygarnął mnie, gdy nie miałam dokąd iść. Nie wykorzystuje mnie, nie rani ani o mnie nie zapomina. Nie traktuje tak, jakbym była niczym. Nie bierze mnie za pewnik. Nie sprawia, że czuję się zagrożona. Nie zapomina o mnie. Śmieje się razem ze mną. Patrzy na mnie. Słucha. Broni. Zauważa. Czuję na sobie jego oczy, gdy razem jemy śniadanie. Kiedy wraca z pracy, moje serce zaczyna bić szybciej na dźwięk parkującego na podjeździe samochodu. Muszę to zatrzymać. To się nie może wydarzyć. Siostra powiedziała mi kiedyś, że porządni faceci nie istnieją, a nawet jeśli na jakiegoś trafię, to i tak pewnie będzie zajęty. Sęk w tym, że to nie Pike Lawson jest zajęty. Tylko ja.
Pikei
Przygarnąłem ją, bo myślałem, że jej pomagam. W zamian czasem coś ugotuje i trochę posprząta. Jasny układ. Szybko zrozumiałem, że to wcale nie będzie takie proste. Muszę się powściągać, by o niej nie myśleć i przestać wstrzymywać oddech za każdym razem, gdy trafiamy na siebie w domu. Nie mogę jej dotknąć i nie powinienem tego pragnąć. Jednak za każdym razem, kiedy nasze ścieżki się przecinają, ona coraz bardziej staje się częścią mnie. Nie możemy sobie na to pozwolić. Ma dziewiętnaście lat, a ja trzydzieści osiem. Jestem ojcem jej chłopaka. I tak się niefortunnie składa, że oboje właśnie wprowadzili się do mojego domu.
Przygarnął mnie, gdy nie miałam dokąd iść. Nie wykorzystuje mnie, nie rani ani o mnie nie zapomina. Nie traktuje tak, jakbym była niczym. Nie bierze mnie za pewnik. Nie sprawia, że czuję się zagrożona. Nie zapomina o mnie. Śmieje się razem ze mną. Patrzy na mnie. Słucha. Broni. Zauważa. Czuję na sobie jego oczy, gdy razem jemy śniadanie. Kiedy wraca z pracy, moje serce zaczyna bić szybciej na dźwięk parkującego na podjeździe samochodu. Muszę to zatrzymać. To się nie może wydarzyć. Siostra powiedziała mi kiedyś, że porządni faceci nie istnieją, a nawet jeśli na jakiegoś trafię, to i tak pewnie będzie zajęty. Sęk w tym, że to nie Pike Lawson jest zajęty. Tylko ja.
Pikei
Przygarnąłem ją, bo myślałem, że jej pomagam. W zamian czasem coś ugotuje i trochę posprząta. Jasny układ. Szybko zrozumiałem, że to wcale nie będzie takie proste. Muszę się powściągać, by o niej nie myśleć i przestać wstrzymywać oddech za każdym razem, gdy trafiamy na siebie w domu. Nie mogę jej dotknąć i nie powinienem tego pragnąć. Jednak za każdym razem, kiedy nasze ścieżki się przecinają, ona coraz bardziej staje się częścią mnie. Nie możemy sobie na to pozwolić. Ma dziewiętnaście lat, a ja trzydzieści osiem. Jestem ojcem jej chłopaka. I tak się niefortunnie składa, że oboje właśnie wprowadzili się do mojego domu.
Dosłownie przed chwilą odłożyłam "Birthday girl" na półkę i jestem w totalnym szoku. Wszyscy po prostu wszyscy zachęcali mnie do przeczytania tej książki. Obiecywali, że będę świetnie się bawić podczas poznawania perypetii głównych bohaterów. Ktoś tam nawet szepnął mi słówko na Instagramie, że "Birthday girl" to jedna z najgorętszych pozycji na polskim rynku wydanych w 2019 roku. Blogerzy, recenzenci i inni opiniotwórcy obiecywali mi owocną i mówili, że zakocham się w słodkiej Jordan i skrytym Pike - za choinkę nie wiem czy dobrze odmieniłam to imię, ale to nie jest istotne w tej chwili. W każdym razie wszyscy zachęcali mnie do przeczytania tego grubaska i między innymi dopingowali mnie takimi wiadomościami typu: "Przeczytałaś już "Birthday girl"? Jesteś po lekturze "Birthday girl"? Czytasz już BIRTHDAY GIRL!!!??" No i co ja biedna miałam zrobić? W końcu wzięłam do ręki tę cegłę i spełniłam pragnienia kilkunastu osób i przeczytałam historię Pike'a i Jordan. Czy ci wszyscy ludzie mieli rację, że ta książka jest niezwykła? Niestety tak! Nawet gdybym chciała nie potrafię napisać o powieści Pani Douglas złego słowa. Ta książka jest naprawdę wciągająca i doskonała w każdym słowie. Nie wiem jak długo utrzyma się ten stan, ale póki co "Birthday girl" jest najlepszą książką przeczytaną przeze mnie w tym miesiącu.
Bardzo, ale to bardzo podobał mi się wątek miłosny. Co z tego, że główna bohaterka miała dziewiętnaście lat, a obiekt jej cichych westchnień miał dwa razy tyle? Większą przeszkodą było raczej to, że Jordan była dziewczyną syna swojego ukochanego. Wiem, brzmi to skomplikowanie i uwierzcie mi na słowo, że ta cała sytuacja była bardziej pokręcona, dziwna i pogmatwana, niż Wam się teraz wydaje. Ale co za tym idzie dzięki temu zabiegowi cała historia zyskała jedynie pikanterii, smaczku i szczypty niepewności. Pewnie to teraz makabrycznie zabrzmi, ale autorka naprawdę kupiła mnie swoim pomysłem na tę fabułę. No Kochani, wyobraźcie sobie taką sytuację. Macie chłopaka, którego kochacie, ale z czasem zakochujecie się w jego ojcu - brzmi to strasznie, prawda? W takiej rzeczywistości znalazła się właśnie Jordan i krótko mówiąc nie miała lekko. Wiecie co jeszcze mnie ucieszyło? Penelope Douglas włożyła dużo wysiłku w wykreowanie naturalnego i szczerego wątku miłosnego. Uczucie między bohaterami rozwijało się bardzo powoli, dlatego nie myślcie sobie, że Jordan od razu zobaczyła Pike'a i rzuciła mu się do stóp, bo tak nie było. Bohaterowie każdego dnia się poznawali, rozmawiali ze sobą i trudno się wskazać moment w którym uświadomili sobie, że coś do siebie czują. Gdybym nie znała myśli bohaterów to pewnie czerwone światło zapaliłoby mi się o wiele później.
Jestem zauroczona kreacją bohaterów, ponieważ każda postać została doskonale wykreowana. Jordan jest młodą dziewczyną, która dopiero co ukończyła szkołę, ale nie w głowie jej szalone imprezy. Dziewczyna twardo stąpa po ziemi i wie czego chce od życia. Ciężko pracuje, aby utrzymać siebie i swojego chłopaka. Uwierzcie mi na słowo, iż Jordan miała wiele powodów do narzekania, a o dziwo ona nigdy się na nic nie skarżyła. Podziwiałam ją za upór i determinację jaką miała w swoim wnętrzu.
Jeżeli chodzi o Pike'a to nim również jestem zauroczona, ale chwilami strasznie mnie denerwował. Kilka razy miałam ochotę trzepnąć go w ten głupi łeb (sorry, za słownictwo), ponieważ zachowywał się jak totalny dupek. Oczywiście takie sytuacje nie zdarzały się często, ale wiecie jestem kobietą, więc zapamiętałam parę sytuacji, które w jego wykonaniu strasznie mi się nie spodobały. Aczkolwiek i tak go uwielbiam i cieszę się, że w końcu zawalczył o swoje szczęście i własną przyszłość.
"Birthday girl" to elektryzująca, seksowna, fascynująca i nieszablonowa opowieść o zakazanej miłości, która nie powinna zrodzić się w sercach głównych bohaterów. Ona ma dopiero dziewiętnaście lat, a on dwa razy tyle, ale czy z prawdziwym uczuciem można dyskutować? Sięgnijcie po powieść Penelope Douglas i przekonajcie się na własnej skórze czy młodziutka Jordan i dojrzały Pike'a odnajdą swoje szczęśliwe zakończenie w poplątanym i niesprawiedliwym świecie.
Kochani,
nie wiem jak Wy, ale ja przeczytałam tę powieść jednym tchem! Absolutnie polecam!
Do napisania!
Chyba nikt nie zachęca mnie do zakupów książkowych tak jak Ty. Jak tylko będę składała zamówienie w taniej książce to wrzucę sobie tę lekturkę do koszyka.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejne Twoje recenzje!
Wiele o niej słyszałam, ale jakoś nie mogę się za nią zabrać. Może ta różnica wieku działa na mnie odstraszająco...
OdpowiedzUsuńMało jest książek z tym wątkiem, a szkoda :/ Twórczość autorki bardzo lubię, dlatego tę pozycję przeczytam :) Nawet nie wiedziałam, że coś nowego od autorki wyszło ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka znajduje się na liście tytułów do upolowania. 😊
OdpowiedzUsuńKolejna książka o której prawie zapomniałam! Dobrze, że mi o niej przypomniałaś bo bardzo chciałam przeczytać "Birthday Girl" :)
OdpowiedzUsuńMam wielką ochotę na tę książkę z podobnego powodu jak ty - po prostu wszyscy o niej piszą i mówią! :) Ah ta presja społeczeństwa :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałm o tej pozycji, ale faktycznie zapowiada się bardzo dobrze :-) Chętnie sięgnę i dziękuje za receznję :-)
OdpowiedzUsuńUwielbiam takie tematy gdy pomiędzy parą jest znaczą różnica wieku :D Ogromnie zachęciłaś mnie do tej książki! chce ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńhttps://weruczyta.blogspot.com/
Nie jest na mojej liście czytelniczej ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]