Miłość we Francji nie zawsze jest słodka, czyli recenzja powieści Sylwii Bachledy pt."Pocałunek cesarza".
Dobry wieczór Książkomaniacy!
Charlotte jest piękną, młodą kobietą, która swoją urodą olśniewa dosłownie wszystkich. Każdy mężczyzna chciałby ją poznać bliżej, ale jej serce od dawna należy do Victora - jej pierwszej miłości. Dziewczyna z utęsknieniem oczekuje powrotu ukochanego i może doczekać się dnia, aż przed ołtarzem wypowie sakramentalne "Tak". Niestety los dla tej pary ma inne plany i po powrocie ze służby Victor opuszcza narzeczoną. Charlotte po rozstaniu nie może poradzić sobie z otaczającą rzeczywistością i ze złamanym sercem, dlatego zaczyna szukać pocieszenia w ramionach innego mężczyzny. Ale czy miłość można zastąpić drugą miłością?
Dzisiaj zabiorę Was w podróż do dziewiętnastowiecznej Francji, gdzie będziecie mieli możliwość poznać uroczą, ale niezdecydowaną Charlotte i jej rozterki miłosne. Jeśli jesteście gotowi na emocjonalny rollercoaster i nie boicie się mocnych wrażeń po lekturze, to koniecznie musicie zapoznać się z kuszącym "Pocałunkiem cesarza".
Charlotte jest piękną, młodą kobietą, która swoją urodą olśniewa dosłownie wszystkich. Każdy mężczyzna chciałby ją poznać bliżej, ale jej serce od dawna należy do Victora - jej pierwszej miłości. Dziewczyna z utęsknieniem oczekuje powrotu ukochanego i może doczekać się dnia, aż przed ołtarzem wypowie sakramentalne "Tak". Niestety los dla tej pary ma inne plany i po powrocie ze służby Victor opuszcza narzeczoną. Charlotte po rozstaniu nie może poradzić sobie z otaczającą rzeczywistością i ze złamanym sercem, dlatego zaczyna szukać pocieszenia w ramionach innego mężczyzny. Ale czy miłość można zastąpić drugą miłością?
Kiedy po raz pierwszy zobaczyłam tę książkę nie mogłam oderwać wzroku od fantastycznej okładki. Kochani, spójrzcie tylko na nią - czy ona nie jest cudowna? Oczywiście zdaję sobie sprawę z tego, że nie powinno, wręcz nie wolno oceniać książek po oprawie graficznej, ale w tym przypadku nie mogłam się powstrzymać. Jeśli pod koniec roku będę robiła zestawienie najładniejszych okładek 2018 roku to "Pocałunek Cesarza" na pewno znajdzie się w pierwszej trójce. Ale dość już o tym! W każdym razie ta pozycja zaintrygowała mnie do pierwszej chwili i nie mogłam doczekać się dnia, aż wpadnie w moje ręce. A gdy w końcu do mnie dotarła odczekałam kilka dni, aby zanurzyć się w świecie wykreowanym przez Panią Bachledę.
Oczywiście, żeby nie było tak kolorowo to troszeczkę muszę ponarzekać na kreację głównej bohaterki. Kochani, gdybyście wiedzieli co ja z nią przeżyłam na pierwszych stronach! Charlotte zachowywała się strasznie, zmieniała swoje uczucia do mężczyzn jak rękawiczki, ciągle była niezadowolona i nie wiedziała czego chciała od życia. Naprawdę, mogę to zrozumieć, że po ucieczce ukochanego mężczyzny mogło jej trochę odbić, ale żeby aż tak? Dziewczyna wielokrotnie powtarzała, iż nie potrafi żyć bez Victora, a dosłownie chwilę po jego zniknięciu zakochuje się w kimś innym. Nie mogłam tego pojąć. Jak można tak szybko zapomnieć o miłości swojego życia? Aczkolwiek później ten wątek został dobrze rozwinięty, więc jej niezdecydowanie przestało mi nawet przeszkadzać. Czy ją polubiłam? Tak. Owszem, nie zawsze zachowywała się racjonalnie, ale miała w sobie pewną magię i kruchość. Nie była idealna i źle lokowała swoje uczucia, ale wielokrotnie udowodniła mi, że jest silną i zdeterminowaną postacią.
Koniec narzekania teraz nadszedł czas na zachwyty. Nigdy nie lubiłam trójkątów miłosnych w powieściach, ale do tego "kwadratu" nie mogę się doczepić. Przez całą moją przygodę z Charlotte zastanawiałam się, którego kandydata wybierze nasza główna bohaterka, a do wyboru miała aż trzech przystojnych mężczyzn. Chciałabym Wam o nich opowiedzieć więcej, ale wtedy możecie stracić przyjemność z czytania, a tego przecież nie chcemy. W każdym razie musicie wiedzieć, że wątek miłosny został bardzo fajnie i ciekawie skonstruowany, bo przez całą powieść nie mamy bladego pojęcia w którą stronę zabije mocniej serce głównej bohaterki. Z pewnością możecie przygotować się na porządną dawkę testosteronu, walki, obsesji, namiętności, zazdrości i miłości. Na pewno będzie bardzo dużo się działo, a zakończenie tego "kwadratu" zaskoczy wszystkich czytelników. Jestem pewna, że powieść napisana przez Panią Sylwię Bachledę skradnie serce nie jednego czytelnika.
Chciałam Wam tyle napisać o "Pocałunku cesarza", a teraz wszystko wyleciało mi z głowy. Ale musicie uwierzyć mi na słowo, że ta pozycja jest jedyna w swoim rodzaju, ponieważ po pierwsze wciąga od pierwszej strony, po drugie zakończenie wbija w fotel, a po trzecie tę perełkę napisała nasza polska autorka i do tego jeszcze debiutantka! Gdyby każdy debiut tak się prezentował! Nie mam zastrzeżeń co do stylu pisania Pani Bachledy, ponieważ przez tę powieść się płynie. Zaczynasz czytać pierwszy rozdział, a tu nagle jesteś na połowie, a zanim się obejrzysz jesteś na ostatniej stronie i zbierasz szczękę z podłogi. Autorka stopniowo podkręca atmosferę - chwilami jest bardzo gorąco, emocje sięgają zenitu, a my wszystko obserwujemy z boku z wypiekami na twarzy. Wielokrotnie byłam pod wrażeniem wyobraźni i kreatywności Pani Sylwii, ponieważ prawie na każdej stronie otrzymywałam coś, czego w ogóle się nie spodziewałam - konflikty, ucieczki, kłótnie to wszystko zostało idealnie nakreślone i było wiarygodne.
Miałam już kończyć tę recenzję, ale musicie wiedzieć jeszcze jedno - ta książka ma fantastyczny i unikatowy klimat. Akcja powieści toczy się w zalotnej Francji, gdzie miłość, zazdrość i namiętność łączą się ze sobą i sieją spustoszenie. Jeśli myślicie, że ta pozycja jest słodka jak landrynka to jesteście w ogromnym błędzie. Tutaj nic nie jest tylko białe, albo czarne. W życiu Charlotte nie ma miejsca na ludzi tylko dobrych albo złych. Nawet do końca nie jest pewna, czy w "Pocałunku cesarza" jest miejsce na prawdziwą miłość. Ta pozycja ma w sobie bardzo wiele różnych odcieni szarości. Miłość nie jest niewinna i urocza, namiętność nie zawsze jest namiętnością, a prawda zazwyczaj okazuje się kłamstwem. Mam nadzieję, że chociaż troszkę Was zainteresowałam historią Charolotte i jej mężczyzn.
Na rynku wydawniczym jest wiele ciekawych książek, ale tylko niektóre błyszczą pośród tłumu. Jeśli poszukujesz lektury oryginalnej, zaskakującej i wyjątkowej, to musisz zapoznać się z piórem Pani Sylwii Bachledy i dać się skusić na "Pocałunek cesarza". Nie każdy pocałunek jest słodki i niewinny, dlatego po tej pozycji nie spodziewaj się latających motyli, lecz stada szalonych szarańczy. Nie powinnaś także dać się zwieść delikatnej okładce, ponieważ za nią kryje się najprawdziwszy dynamit, który może wybuchnąć w każdej chwili.
Oczywiście, żeby nie było tak kolorowo to troszeczkę muszę ponarzekać na kreację głównej bohaterki. Kochani, gdybyście wiedzieli co ja z nią przeżyłam na pierwszych stronach! Charlotte zachowywała się strasznie, zmieniała swoje uczucia do mężczyzn jak rękawiczki, ciągle była niezadowolona i nie wiedziała czego chciała od życia. Naprawdę, mogę to zrozumieć, że po ucieczce ukochanego mężczyzny mogło jej trochę odbić, ale żeby aż tak? Dziewczyna wielokrotnie powtarzała, iż nie potrafi żyć bez Victora, a dosłownie chwilę po jego zniknięciu zakochuje się w kimś innym. Nie mogłam tego pojąć. Jak można tak szybko zapomnieć o miłości swojego życia? Aczkolwiek później ten wątek został dobrze rozwinięty, więc jej niezdecydowanie przestało mi nawet przeszkadzać. Czy ją polubiłam? Tak. Owszem, nie zawsze zachowywała się racjonalnie, ale miała w sobie pewną magię i kruchość. Nie była idealna i źle lokowała swoje uczucia, ale wielokrotnie udowodniła mi, że jest silną i zdeterminowaną postacią.
Koniec narzekania teraz nadszedł czas na zachwyty. Nigdy nie lubiłam trójkątów miłosnych w powieściach, ale do tego "kwadratu" nie mogę się doczepić. Przez całą moją przygodę z Charlotte zastanawiałam się, którego kandydata wybierze nasza główna bohaterka, a do wyboru miała aż trzech przystojnych mężczyzn. Chciałabym Wam o nich opowiedzieć więcej, ale wtedy możecie stracić przyjemność z czytania, a tego przecież nie chcemy. W każdym razie musicie wiedzieć, że wątek miłosny został bardzo fajnie i ciekawie skonstruowany, bo przez całą powieść nie mamy bladego pojęcia w którą stronę zabije mocniej serce głównej bohaterki. Z pewnością możecie przygotować się na porządną dawkę testosteronu, walki, obsesji, namiętności, zazdrości i miłości. Na pewno będzie bardzo dużo się działo, a zakończenie tego "kwadratu" zaskoczy wszystkich czytelników. Jestem pewna, że powieść napisana przez Panią Sylwię Bachledę skradnie serce nie jednego czytelnika.
Chciałam Wam tyle napisać o "Pocałunku cesarza", a teraz wszystko wyleciało mi z głowy. Ale musicie uwierzyć mi na słowo, że ta pozycja jest jedyna w swoim rodzaju, ponieważ po pierwsze wciąga od pierwszej strony, po drugie zakończenie wbija w fotel, a po trzecie tę perełkę napisała nasza polska autorka i do tego jeszcze debiutantka! Gdyby każdy debiut tak się prezentował! Nie mam zastrzeżeń co do stylu pisania Pani Bachledy, ponieważ przez tę powieść się płynie. Zaczynasz czytać pierwszy rozdział, a tu nagle jesteś na połowie, a zanim się obejrzysz jesteś na ostatniej stronie i zbierasz szczękę z podłogi. Autorka stopniowo podkręca atmosferę - chwilami jest bardzo gorąco, emocje sięgają zenitu, a my wszystko obserwujemy z boku z wypiekami na twarzy. Wielokrotnie byłam pod wrażeniem wyobraźni i kreatywności Pani Sylwii, ponieważ prawie na każdej stronie otrzymywałam coś, czego w ogóle się nie spodziewałam - konflikty, ucieczki, kłótnie to wszystko zostało idealnie nakreślone i było wiarygodne.
Miałam już kończyć tę recenzję, ale musicie wiedzieć jeszcze jedno - ta książka ma fantastyczny i unikatowy klimat. Akcja powieści toczy się w zalotnej Francji, gdzie miłość, zazdrość i namiętność łączą się ze sobą i sieją spustoszenie. Jeśli myślicie, że ta pozycja jest słodka jak landrynka to jesteście w ogromnym błędzie. Tutaj nic nie jest tylko białe, albo czarne. W życiu Charlotte nie ma miejsca na ludzi tylko dobrych albo złych. Nawet do końca nie jest pewna, czy w "Pocałunku cesarza" jest miejsce na prawdziwą miłość. Ta pozycja ma w sobie bardzo wiele różnych odcieni szarości. Miłość nie jest niewinna i urocza, namiętność nie zawsze jest namiętnością, a prawda zazwyczaj okazuje się kłamstwem. Mam nadzieję, że chociaż troszkę Was zainteresowałam historią Charolotte i jej mężczyzn.
Na rynku wydawniczym jest wiele ciekawych książek, ale tylko niektóre błyszczą pośród tłumu. Jeśli poszukujesz lektury oryginalnej, zaskakującej i wyjątkowej, to musisz zapoznać się z piórem Pani Sylwii Bachledy i dać się skusić na "Pocałunek cesarza". Nie każdy pocałunek jest słodki i niewinny, dlatego po tej pozycji nie spodziewaj się latających motyli, lecz stada szalonych szarańczy. Nie powinnaś także dać się zwieść delikatnej okładce, ponieważ za nią kryje się najprawdziwszy dynamit, który może wybuchnąć w każdej chwili.
P.s.
Czekam na drugi tom!!! Ta powieść nie może się tak zakończyć!
Kochani,
kolejna książka, która powinna trafić na Wasze półki! Zakończenie Was bardzo pozytywnie zaskoczy :D Będziecie błagać o drugi tom! <3
Do napisania!
Czekam na nią, niedługo pojawi się w mojej skrzynce. Po Twojej recenzji widzę, że nie powinnam się zawieść :D.
OdpowiedzUsuńChciałabym,żeby ta książka do mnie trafiła.:)
OdpowiedzUsuńTytuł warty zapamiętania. Z chęcią przeczytam!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
recenzje-zwyklej-czytelniczki.blogspot.com
Szkoda,że to seria, raczej nie będę szukać. Czworokąt miłosny- a to ci dopiero.
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością przeczytam! Zapisuję sobie ten tytuł :)
OdpowiedzUsuńCzworokąt? Biorę to!!
OdpowiedzUsuń