Miłość kontra niewiara, czyli recenzja powieści Tarryn Fisher pt."Bogini niewiary"
Dzień dobry Kochani!
Zanim zacznę opisywać najnowszą książkę Tarryn Fisher spójrzcie tylko na jej okładkę. Czy ona nie jest nieziemska? Nie wiem jak Wy, ale ja nie mogę od niej oderwać wzroku. Moim zdaniem jest ona idealna w każdym calu, a z tyłu prezentuje się również pięknie. A w środku posiada takie drobne ozdobniki, które umilają czytanie. Ale już dość o tym! Nadszedł czas na ocenienie treści, bo przecież nie ocenia się książki po okładce, prawda?Jak myślicie moja opinia będzie pozytywna czy jednak nie?
Yarze Philips nie zależy na stałym i trwałym zwiążku, dlatego nigdy nie angażowała się w żadną poważniejszą relację. Dziewczyna lubi poznawać nowych mężczyzn, rozkochiwać ich w sobie, a potem porzucać. Ale co się wydarzy kiedy jej serce zacznie bić mocniej dla seksownego muzyka? Gdy w życiu Yary pojawi się ekscentryczny David, kobieta będzie musiała w końcu zdecydować czy jest gotowa na prawdziwą miłość czy jednak nie.
Jak do tej pory miałam przyjemność zapoznać się z dwiema książkami Pani Tarryn Fisher i muszę przyznać, że obie były fantastyczne. Lubię powieści tej autorki, ponieważ tworzy ona bardzo specyficzne, mroczne i niepokojące historie, które nie dają czytelnikowi spać po nocach. Dlatego kiedy usłyszałam o jej najnowszej powieści od razu wpisałam ją sobie na moją listę "Do przeczytania". Byłam strasznie ciekawa jak będzie prezentować się "Bogini niewiary" i czy Fisher w nowym romantycznym wydaniu mi się spodoba. Jeśli mam być z Wami szczera to muszę przyznać, że troszeczkę jestem nią zawiedziona. Nastawiłam się romans w mrocznym i osobliwym klimacie, a otrzymałam po prostu historię miłosną z ucieczkami w tle. Nie mniej jednak "Boginię niewiary" przeczytałam w zaskakującym tempie i na pewno będę ją dobrze wspominać. Szkoda tylko, że nie było w niej tego efektu "WOW" do którego jestem przyzwyczajona w związku z twórczością Pani Fisher. Aczkolwiek jeśli lubicie romanse w każdej odsłonie to na pewno będziecie zadowoleni.
Teraz muszę troszkę ponarzekać na kreację głównej bohaterki. Początkowo Yarę bardzo lubiłam, ponieważ miała cięty język i żyła chwilą, ale później jej rozmyślenia zaczęły działać mi na nerwy. Nie mogłam pojąć jej toku myślenia związanego z Davidem, bo miała super faceta, który ją kochał, a ona ciągle szukała dziury w całym. Rozumiem to, że miała niską samooceną, fatalną przeszłość i masę nieudanych związków za sobą, ale Yara była idealnym odzwierciedleniem tchórza. Co robi kiedy zaczynają się kłopoty? Bierze swoje rzeczy i ucieka na drugi koniec świata. Coś nie podoba się Yarze? Nie rozmawia o tym z Davidem tylko udaje, że jest wszystko w porządku i ucina temat. Chwilami zastanawiałam się czy ona czasem nie ma osiemnastu lat, a nie ponad dwadzieścia z hakiem. Kiedy skoczyłam czytać "Boginię niewiary" byłam zła na autorkę, że stworzyła taką postać, ale teraz kiedy piszę tę recenzję dochodzę do wniosku, że taka bohaterka była w sumie potrzebna. Może błędy Yary, uchronią kogoś przed popełnieniem strasznego głupstwa?
Nie mam zastrzeżeń do kreacji głównego bohatera, ponieważ on moim zdaniem został wyśmienicie nakreślony. Owszem, ma trochę za uszami, ale mimo wszystko strasznie go polubiłam za jego oddanie, miłość i cierpienie. Nic na to nie poradzę, ale było mi go przez większość powieści po prostu szkoda. David ewidentnie cierpiał, próbował walczyć o to co kocha, a ciągle dostawał po twarzy od losu. Ten bohater imponował mi od pierwszej strony, ale pod koniec skradł moje serce w całości.
W "Bogini niewiary" podobało mi się to, że powieść została przedstawiona z dwóch punktów widzenia. Pierwszą część historii opowiada nam Yara, więc wiemy co ona w danej chwili myśli i czuje. Później mamy również okazję poznać bliżej Davida, który przedstawia nam swoją wersję wydarzeń. Nie wiem jak Wy, ale ja lubię takie "przeskoki" w narracji, ponieważ dzięki nim możemy inaczej spojrzeć na niektóre wydarzenia, a to wszystko dzięki dwóm, odrębnym perspektywom. Tak jak dla Yary niektóre sprawy były jasne jak Słońce,wręcz namacalne, tak dla Davida one były bardziej złożone i skomplikowane. W każdym razie cieszę się, że Pani Fisher postanowiła w taki sposób poprowadzić swoją historię.
W tej chwili mam ogromny mętlik, ponieważ nie wiem czy powinnam polecić Wam tę książkę czy jednak nie. Z jednej strony "Bogini niewiary" jest intrygującą powieścią z ciekawie nakreślonym wątkiem miłosnym i dobrym zakończeniem. Ale jeśli dobrze znacie twórczość Pani Fisher to na pewno będziecie czekać na efekt "WOW", który niestety nie nastąpi. Oczywiście, jeśli macie ochotę na fajny romans to możecie sięgnąć po historię Yary i Davida, ale nie oczekujcie po tej pozycji czegoś fenomenalnego i wyjątkowego.
Kochani,
macie w planach? A może już tę książkę czytaliście?
Czekam na Wasze komentarze!
Do napisania!
Jak do tej pory miałam przyjemność zapoznać się z dwiema książkami Pani Tarryn Fisher i muszę przyznać, że obie były fantastyczne. Lubię powieści tej autorki, ponieważ tworzy ona bardzo specyficzne, mroczne i niepokojące historie, które nie dają czytelnikowi spać po nocach. Dlatego kiedy usłyszałam o jej najnowszej powieści od razu wpisałam ją sobie na moją listę "Do przeczytania". Byłam strasznie ciekawa jak będzie prezentować się "Bogini niewiary" i czy Fisher w nowym romantycznym wydaniu mi się spodoba. Jeśli mam być z Wami szczera to muszę przyznać, że troszeczkę jestem nią zawiedziona. Nastawiłam się romans w mrocznym i osobliwym klimacie, a otrzymałam po prostu historię miłosną z ucieczkami w tle. Nie mniej jednak "Boginię niewiary" przeczytałam w zaskakującym tempie i na pewno będę ją dobrze wspominać. Szkoda tylko, że nie było w niej tego efektu "WOW" do którego jestem przyzwyczajona w związku z twórczością Pani Fisher. Aczkolwiek jeśli lubicie romanse w każdej odsłonie to na pewno będziecie zadowoleni.
Autorka w "Bogini niewiary" skupiła się na przedstawieniu nam historii miłosnej Yary i Davida. Pierwsze rozdziały były naprawdę urocze, słodkie i pełne seksualnego napięcia, ale jeśli dobrze znacie Pani Fisher to na pewno wiecie, że taki stan rzeczy nie może trwać wiecznie. Z każdą stroną robi się coraz bardziej tajemniczo, bohaterowie mimo, że się kochają, zaczynają inaczej patrzeć na swój idealny związek. Powoli zaczyna wkradać się zazdrość, rutyna i niepewność związana z ich wspólną przyszłością. Podobało mi się to, jak autorka przedstawiła ich relację, ponieważ pokazała nam do czego może doprowadzić niska samoocena i brak szczerej rozmowy z ukochaną osobą. Wydaje mi się, że właśnie to Pani Fisher chciała nam przekazać w swojej najnowszej powieści, bo prawie wszystkie niepowodzenia Davida i Yary w związku związane są właśnie z brakiem rozmowy.
"Bolał fakt,że stała się tego rodzaju osobą, która przytulała koty, ale nigdy nie przytuliła własnej córki."
Teraz muszę troszkę ponarzekać na kreację głównej bohaterki. Początkowo Yarę bardzo lubiłam, ponieważ miała cięty język i żyła chwilą, ale później jej rozmyślenia zaczęły działać mi na nerwy. Nie mogłam pojąć jej toku myślenia związanego z Davidem, bo miała super faceta, który ją kochał, a ona ciągle szukała dziury w całym. Rozumiem to, że miała niską samooceną, fatalną przeszłość i masę nieudanych związków za sobą, ale Yara była idealnym odzwierciedleniem tchórza. Co robi kiedy zaczynają się kłopoty? Bierze swoje rzeczy i ucieka na drugi koniec świata. Coś nie podoba się Yarze? Nie rozmawia o tym z Davidem tylko udaje, że jest wszystko w porządku i ucina temat. Chwilami zastanawiałam się czy ona czasem nie ma osiemnastu lat, a nie ponad dwadzieścia z hakiem. Kiedy skoczyłam czytać "Boginię niewiary" byłam zła na autorkę, że stworzyła taką postać, ale teraz kiedy piszę tę recenzję dochodzę do wniosku, że taka bohaterka była w sumie potrzebna. Może błędy Yary, uchronią kogoś przed popełnieniem strasznego głupstwa?
Nie mam zastrzeżeń do kreacji głównego bohatera, ponieważ on moim zdaniem został wyśmienicie nakreślony. Owszem, ma trochę za uszami, ale mimo wszystko strasznie go polubiłam za jego oddanie, miłość i cierpienie. Nic na to nie poradzę, ale było mi go przez większość powieści po prostu szkoda. David ewidentnie cierpiał, próbował walczyć o to co kocha, a ciągle dostawał po twarzy od losu. Ten bohater imponował mi od pierwszej strony, ale pod koniec skradł moje serce w całości.
W "Bogini niewiary" podobało mi się to, że powieść została przedstawiona z dwóch punktów widzenia. Pierwszą część historii opowiada nam Yara, więc wiemy co ona w danej chwili myśli i czuje. Później mamy również okazję poznać bliżej Davida, który przedstawia nam swoją wersję wydarzeń. Nie wiem jak Wy, ale ja lubię takie "przeskoki" w narracji, ponieważ dzięki nim możemy inaczej spojrzeć na niektóre wydarzenia, a to wszystko dzięki dwóm, odrębnym perspektywom. Tak jak dla Yary niektóre sprawy były jasne jak Słońce,wręcz namacalne, tak dla Davida one były bardziej złożone i skomplikowane. W każdym razie cieszę się, że Pani Fisher postanowiła w taki sposób poprowadzić swoją historię.
"Kobiety są wszechświatem same w sobie. Czują za dużo, mówią za dużo, chcą za dużo - stanowią przeciwieństwo prostoty."
W tej chwili mam ogromny mętlik, ponieważ nie wiem czy powinnam polecić Wam tę książkę czy jednak nie. Z jednej strony "Bogini niewiary" jest intrygującą powieścią z ciekawie nakreślonym wątkiem miłosnym i dobrym zakończeniem. Ale jeśli dobrze znacie twórczość Pani Fisher to na pewno będziecie czekać na efekt "WOW", który niestety nie nastąpi. Oczywiście, jeśli macie ochotę na fajny romans to możecie sięgnąć po historię Yary i Davida, ale nie oczekujcie po tej pozycji czegoś fenomenalnego i wyjątkowego.
Zapraszam na portal Czytampierwszy.pl !
Kochani,
macie w planach? A może już tę książkę czytaliście?
Czekam na Wasze komentarze!
Do napisania!
Kocham czytać romanse, więc dam książce szansę :) Nie czytałam poprzednich książek autorki, dlatego nie mam za wysokich wymagań :D
OdpowiedzUsuńTak, zdecydowanie nie ma efektu wow, a Yara nie wzbudza specjalnej sympatii.
OdpowiedzUsuńNa ten moment raczej sobie odpuszczę tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś, przy jakiejś okazji...
OdpowiedzUsuńOpinie zbiera różne, ale na wakacje chyba będzie okk :D
OdpowiedzUsuńJa tez się skuszę :-)
OdpowiedzUsuńWitaj, z przyjemnością zajrzałam na Twojego bloga. Dużo tu się dzieje, myślę, że będę zaglądać. Dziękuję za polecenie propozycji o której piszesz. Myślę, że jeśli będę miała możliwość to przeczytam z zaciekawieniem. Zapraszam w moje progi- może zostaniesz na dłużej. Zapraszam:)
OdpowiedzUsuńWcześniej czytałam tylko "Margo" i nie zrobiła na mnie dobrego wrażenia. Za to "Bogini niewiary" urzekła mnie od pierwszy stron i ostatecznie bardzo ją polubiłam. Głównie za sprawą Yary, która może wkurza, może i zachowuje się niedojrzale, ale jednak bardzo dobrze ją rozumiem.
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałem ale jak widzę warto!
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytałabym ją w wakacje :D
OdpowiedzUsuńhttps://weruczyta.blogspot.com/
w takim razie jeśli już zabiorę się znów za Fisher (do tej pory czytałam tylko Margo), najpierw zdecyduję się na inną książkę :D pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDla mnie to była pierwsza książka autorki i ogólnie fajnie mi się ja czytało.
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytałabym!!:)
OdpowiedzUsuńA mi się tam spodobała. ;)
OdpowiedzUsuń