Wszystko kojarzy mi się z błotem czyli recenzja powieści Hillary Jordan pt."Błoto"

Dobry wieczór Książkomaniacy!
     Kilka tygodni temu cały Instagram oszalał na punkcie jednej książki.Wszędzie, dosłownie wszędzie widywałam okładkę powieści Hillary Jordan. Początkowo ta powieść mnie nie obchodziła, ale  im częściej wdziałam ją na blogach czy na Instastory tym  bardziej chciałam bliżej zapoznać się z tytułem. Byłam ciekawa jakie wrażenia wywrze na mnie ta książka , więc gdy tylko nadarzyła się okazje sięgnęłam po nią. Ale czy warto było ? Zapraszam do zapoznania się z moją recenzją. 


    Mamy rok 1946. Przenosimy się farmę w delcie Missisipi. Henry wraz z małżonką Laurą, dwiema córkami i apodyktycznym ojcem przenosi się na wieś, abyś wieść nowe życie na plantacji. Gdy Henry ciężko pracuje urabiając  ziemię, Laura musi znieść niegodne warunki w domu i znosić uciążliwego teścia, który męczy ją i jej dwie córeczki. Każdego dnia Laura coraz bardziej oddała się od męża, ponieważ nie potrafi z nim się porozumieć, a Henry nie może znieść tego, że ukochana kobieta nie potrafi przyzwyczaić się do nowych warunków mieszkaniowych. 
Z europejskiego frontu wraca Jamie - brat Henrego i Ronsel - czarnoskóry syn dzierżawców ziemi państwa McAllanowie. Oboje będąc na wojnie, poznali nowy świat i nie mogą przyzwyczaić się do zasad panujących w miasteczku. Mężczyźni potrafią rozmawiać normalnie mimo, że jeden z nich jest biały, a drugi czarny. Niestety, nie każdy jest tak otwarty jak oni, dlatego przyjaźń Ronsela i Jamie'go zostaje wystawiona na ciężką próbę. 

       Napisanie recenzji tej książki  będzie dla mnie katorgą, ponieważ po skończeniu "Błota" byłam w tak wielkim szoku, że przez pierwsze pięć minut nie wiedziałam co myśleć o debiucie Pani Jordan. Nie spodziewałam się tego, że ta pozycja aż tak mnie zaskoczy. Nie sądziłam, że tak się wciągnę w historię dwóch różnych rodzin i będę z zapartym tchem śledzić ich losy, aby po chwili przerwać czytanie, by poddać się dłuższej refleksji. I tak było prawie co rozdział. Gdyby każdy debiut był tak dobrze skonstruowany jak ten to nikt nie bałby się sięgać po debiutantów. Aczkolwiek nie myślcie sobie, że Pani Hillary napisała idealną powieść, bo tak nie jest. Chwilami w fabule były pewne zgrzyty, ale z pewnością nie przeszkadzały one w czytaniu. Niestety nie każdy bohater przypadnie Wam do gustu, a raczej mało kogo obdarzycie sympatią, ponieważ autorka nakreśliła ich tak realistycznie i szczerze, że mamy okazje poznać ich od dobrej jak i złej strony.

  Zarówno początek jak i koniec jest bardzo mocny, ale to chyba właśnie początek wywarł na mnie większe wrażenie, ponieważ od razu zostajemy wrzuceni na głęboką wodę. Chyba nie będzie to długi spoiler jeśli Wam powiem, że "Błoto" zaczyna się tak jakby od końca. Poznajmy koniec historii, aby później dowiedzieć się dlaczego doszło do takiej niezręcznej sytuacji. Pewnie teraz nie możecie zrozumieć o co mi chodzi, ale gdy tylko zaczniecie czytać tę powieść automatycznie to ogarniecie. W każdym razie ta książka zaczyna się od pewnego niecodziennego i trochę dziwnego wydarzenia,, więc na pewno będzie nim zaskoczeni. W każdym razie ja byłam, a z każdym kolejnym rozdziałem moje zdumienie coraz mocniej rosło. Oprócz tego autorka "dała" głos prawie wszystkim bohaterom, więc mamy okazję poznać punkt widzenia każdej postaci.  Rozdziały opowiedziane są z różnych perspektyw, więc poznajemy punkt widzenia niezadowolonej żony, przepracowanego męża, biednych pracowników i  dumnego czarnego żołnierza  Dzięki temu zabiegowi mamy szersze pole widzenia na różne sytuacje i relacje. 

"Tak to już urządził nasz Stwórca Pan. Stworzył matki w ten sposób, co by chroniły dzieci, bo przecież chłopów zwykle nie ma, jak ich najwięcej trzeba".

         Tak jak wspomniałam wyżej w "Błocie" mogliśmy poznać bliżej prawie wszystkich bohaterów. Obserwujemy ich wpadki, kłótnie i widzimy zmiany jakie w nich zachodzą. Nie potrafię wskazać osoby, którą najbardziej polubiłam, a co więcej wobec każdego bohatera mam mieszane uczucia, ponieważ bardzo często nie mogłam zrozumieć ich postępowania. Cieszę się jednak z tego, że autorka wykreowała takie postacie, ponieważ dzięki temu  były one po prostu naturalne. Chociaż ta książka jest opowiada losy ludzi z 1946 roku to wydaje mi się, że od tego czasu dużo się nie zmieniliśmy. Nadal kierujemy się nienawiścią, stereotypami i uprzedzeniami. Każdy z nich kierował się też innymi wartościami czy ideami, więc często dochodziło do nieporozumień i nieprzyjemnych wydarzeń. Ogromną przemianę możemy zauważyć w Laurze, ponieważ z posłusznej żony, zamienia się w złośnicę, która użala się nad swoim losem. Żali się na warunki mieszkaniowe i męża, ale nie potrafi mu wprost powiedzieć, że jest nieszczęśliwa. Henry natomiast myśli wyłącznie o swoich interesach, ale kocha swoją rodzinę, lecz nie potrafi, albo nie chce  rozmawiać szczerze ze swoją żoną. W tej książce poznacie wiele różnorodnych osobowości i sami zdecydujecie o tym komu będziecie kibicować, a komu nie. 

       W wielkim skrócie ta książka jest o relacjach między ludzkich, społecznych podziałach i o etykietowaniu ludzi. To także złożona historia opowiadająca o losach czarnoskórych ludzi, którzy każdego dnia walczą o przetrwanie. Na pewno na tych 420 strach pojawią się stereotypy, rasizm, niesprawiedliwość, smutek, rozpacz, a nawet zdrada. Nie jest to lekka lektura, ani przyjemna, ale z pewnością jest bardzo pouczająca, ponieważ pokazuje, że człowiek nie zawsze jest dla człowieka bratem, lecz często wilkiem. Wielokrotnie podczas czytania powieści Pani Jordan zastanawiałam się dlaczego ludzie nie potrafią sobie nawzajem pomóc. A nawet to właśnie oni wstawiali między siebie mury. Tutaj nie tylko biali źle wyrażali się na temat czarnoskórych, lecz także czarnoskórzy źle patrzyli na białych. Ta nienawiść pielęgnowała się z dwóch stron i z pewnością żadna z nich nie była bez winy. "Błoto"ma w sobie ukryte przesłanie, które samemu trzeba odkryć i zrozumieć.

"Nie ma to jak w domu. Czarnuch. smoluch, murzaj, bambus. Pojechałem walczyć za swój kraj wróciłem, żeby się dowiedzieć, że nic się nie zmieniło. Czarni ludzie dalej jeżdżą na końcu autobusu, wchodzą tylnymi drzwiami, zbierają bawełnę białych i proszą ich o wybaczenie."

      Moim zdaniem "Błoto" jest bardzo udanym debiutem, ponieważ skłania czytelnika do dłuższej refleksji. Dzięki tej powieści możemy szerzej spojrzeć na wiele spraw i zastanowić się nad własnym postępowaniem. Z pewnością książki Pani Jordan nie można zaliczyć do lektur lekkich i przyjemnych, ale na pewno warto zapoznać się z tą pozycją i spędzić z nią dłuższy czas. Nie traktujcie jak jak "czytadła", lecz jak wartościową i pouczającą lekturę na kilka dłuższych wieczorów. 

Kochani, 
czytaliście? Macie ją w planach? A może nie są to Wasze klimaty? :) Na dniach pojawi się nowa recenzja, więc bądźcie czujni! :)
Do napisania!

Za egzemplarz dziękuję Czytampierwszy.pl

10 komentarzy:

  1. Czuję, że ta książka wpisze się idealnie w moje gusta czytelnicze. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. O książkce głośno, a ja pierwszy raz widze tytuł i czytam opis fabuły oraz recenzje. Mimo wymagającej tematyki, czuje się zainteresowana tym tytułem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka jest bardzo dobra, bo jest strasznie życiowa. Warto się nią zainteresować ;)

      Usuń
  3. Kupiłam ją jakiś czas po premierze i nadal czeka na swoją kolej na mojej półce :) Za kilka miesięcy na pewno ją przeczytam, ale chce, żeby ten szum w okół niej trochę zmalał :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tym razem ta książka nie jest dla mnie :/ Kompletnie nie moje klimaty.... :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie słyszałam o tej książce. ;D Ale kto wie, może kiedyś ją przeczytam. :P

    OdpowiedzUsuń
  6. Widzę, że to taka lektura, która wciska w fotel...

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Detektyw Książkowy , Blogger