"Trudno jest odmówić czegoś dziewczynce z plecami poznaczonymi czerwonymi pręgami" - recenzja książki pt."Emma i ja" Elizabeth Flock
Dzieciństwo kojarzy nam się z okresem pełnym beztroski, radości i zabawy, ale niestety nie wszyscy czas ten tak dobrze wspominają. Dla niektórych dzieciństwo jest najgorszym etapem w życiu, który naznaczony jest bólem, bezsilnością i przemocą.
Po śmierci ojca życie ośmioletniej Caroline (Carrie) Parker i sześcioletniej Emmy diametralnie się zmieniło. Dom pełen miłości, ciepła i bezpieczeństwa przeistacza się w piekło w którym rządzi nowy partner matki - Richard. Mężczyzna znęca się psychicznie i fizycznie nad żoną i pasierbicami. Nikt z pobliskiego otoczenia nie reaguje na dramat, jaki rozgrywa się w rodzinie Parkerów.
Gdy po raz pierwszy zobaczyłam książkę autorstwa Elizabeth Flock pt. "Emma i ja"myślałam, że będę miała do czynienia z jakąś spokojną, radosną i pełną nadziei na lepsze jutro obyczajówką, ale jak się okazało pomyliłam się. Po przeczytaniu opisu, naprawdę byłam w szoku. Nigdy nie wpadłabym na to, iż za tą śliczną, delikatną oprawą graficzną kryje się temat przemocy domowej. Po zapoznaniu się z krótkim fragmentem wiedziałam jedno, że muszę tę powieść przeczytać.
"Nigdy nie poprawisz błędów, jeśli nie spróbujesz pójść dalej."
Kiedy wzięłam do ręki powieść Pani Flock to początkowo nie mogłam się za nią zabrać. Trochę obawiałam się tego co może czekać mnie na tych 304 stronach. Naprawdę rzadko sięgam po takie pozycje, ponieważ zawsze po nich czuję ogarniającą mnie pustkę, smutek i bezsilność. Może nawet troszkę się łudziłam, że opowieść Carrie nie doprowadzi mnie do takiego stanu. Niestety po raz drugi się pomyliłam. To czego doświadczyłam, podczas czytania tej lektury, pozostanie za mną już na zawsze i nieważne czy minie rok, dwa czy pięćdziesiąt - historia tej dziewczynki na zawsze pozostanie w moim sercu.
Temat przemocy domowej nie jest łatwy, w szczególności jeśli zostaje opisany oczami dziecka. W "Emmie i ja" przez cały czas towarzyszymy Carrie, która wprowadza nas w swoją rzeczywistość, która naprawdę jest okropna i przerażająca. Dziewczynka wraz ze śmiercią ojca, nie tylko traci ukochanego tatusia, lecz także matkę. Kobieta po utracie męża, zachowuje się nieodpowiedzialnie i przestaje interesować się losem dziecka. Nie interesuje jej to czy córka ma co jeść, w co się ubrać czy uczęszcza do szkoły, a do tego przestaje otaczać ją miłością i troskliwością, a wiecie w jaki sposób zachowuje się córka? Robi wszystko, by uszczęśliwić swą mamę, robi jej śniadanie, sprząta i dba o jej samopoczucie. I właśnie ten kontrast chyba najbardziej mnie przeraził. Bezgraniczna miłość córki do matki kontra wszechmocna nienawiść matki do córki. Dla podkreślenia przytoczę, pewien przerażający cytat:
"Nienawidzę Cię, ty mała dzikusko - wrzeszczy mama- Słyszysz co mówię? Nienawidzę Cię! Nienawidzę tego jak wyglądasz, nienawidzę tego jak chodzisz, nienawidzę wszystkiego co robisz!"
Takich fragmentów zaznaczyłam więcej, ale nawet za bardzo nie chcę do nich wracać, ponieważ wywołują we mnie złość, żal i nieogarnięte niezrozumienie. Spodziewałam się takiego zachowania ze strony Richarda, ale nigdy nie przypuszczałabym, iż pojawi się takie zachowanie ze strony matki- osoby, która za wszelką cenę powinna chronić swoje dziecko.
Na temat Richarda, aż strach się wypowiadać. Dawno nie miałam okazji, poznania tak okropnego, perfidnego i złego do szpiku kości człowieka. Nawet teraz myśląc o nim, czuję odrazę i niechęć. Bez najmniejszych skrupułów znęcał się psychicznie i fizycznie nad żoną i dziećmi. Nie dbał o nikogo tylko o siebie.
Teraz tak z perspektywy czasu, kiedy myślę o całej tej historii, zastanawiam się czy w tej powieści, choć jedną postać mogę bez cienia wątpliwości nazwać pozytywną, otóż pojawia się kilka naprawdę obiecujących bohaterów, którzy w jakiś sposób starają się pomóc małej Carrie i jej siostrze, ale ich pomocna dłoń kończy się wyłącznie na "chęci pomocy", albo pytaniu "Na pewno wszystko ok?". Może niesprawiedliwie oceniam te osoby, ale nie mogę zrozumieć jak wiedząc o piekle jakie rozgrywa się w domu Parkerów, nikt z nich nawet nie spróbował uratować dziewczynek z rąk tyrana. Dlaczego nauczyciele w szkole, sąsiedzi, przyjaciele widząc blizny, pręgi, siniaki nie potrafili w odpowiedni sposób udzielić pomocy? Jeżeli tak będzie wyglądać pomoc w dzisiejszych czasach, to naprawdę boję się co czeka nas za kilka lat.
Zakończenie książki wprawiło mnie w totalne osłupienie, wbiło w fotel i bardzo zdenerwowało! To co autorka zaserwowała nam na samym końcu, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Owszem od początku czułam, że Pani Flock w jakiś spektakularny sposób zakończy swoje dzieło, ale na pewno nie spodziewałam się tego! Jak tak można od samego początku pogrywać z czytelnikiem? Bawić się z nim w kotka i myszkę? Lepiej nie będę tego komentować.
W tych ostatnich podsumowujących zdaniach, pragnę z całego serca zachęcić Was do przeczytania tej lektury. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie każdy lubi czytać takie powieści, ale książka pt. "Emma i ja" powinna trafić do jak najszerszego grona, ponieważ porusza bardzo ważny i trudny temat przemocy domowej i znęcania się psychicznego i fizycznego. Nie będę Wam mydlić oczu i od razu zaznaczę, że nie jest to łatwa, ani przyjemna lektura, lecz brutalna i okrutna jak rzeczywistość.
Tytuł: "Emma i ja"
Autor: Elizabeth Flock
Ilość stron: 304
Wydawnictwo: HarperCollinsPolska
Moja ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania tej książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu HarperCollinsPolska!
Mam nadzieję, że zachęciłam Was do przeczytania tej książki. Ta powieść na pewno poruszy Wasze serca.
Do napisania :*
Po śmierci ojca życie ośmioletniej Caroline (Carrie) Parker i sześcioletniej Emmy diametralnie się zmieniło. Dom pełen miłości, ciepła i bezpieczeństwa przeistacza się w piekło w którym rządzi nowy partner matki - Richard. Mężczyzna znęca się psychicznie i fizycznie nad żoną i pasierbicami. Nikt z pobliskiego otoczenia nie reaguje na dramat, jaki rozgrywa się w rodzinie Parkerów.
Gdy po raz pierwszy zobaczyłam książkę autorstwa Elizabeth Flock pt. "Emma i ja"myślałam, że będę miała do czynienia z jakąś spokojną, radosną i pełną nadziei na lepsze jutro obyczajówką, ale jak się okazało pomyliłam się. Po przeczytaniu opisu, naprawdę byłam w szoku. Nigdy nie wpadłabym na to, iż za tą śliczną, delikatną oprawą graficzną kryje się temat przemocy domowej. Po zapoznaniu się z krótkim fragmentem wiedziałam jedno, że muszę tę powieść przeczytać.
"Nigdy nie poprawisz błędów, jeśli nie spróbujesz pójść dalej."
Kiedy wzięłam do ręki powieść Pani Flock to początkowo nie mogłam się za nią zabrać. Trochę obawiałam się tego co może czekać mnie na tych 304 stronach. Naprawdę rzadko sięgam po takie pozycje, ponieważ zawsze po nich czuję ogarniającą mnie pustkę, smutek i bezsilność. Może nawet troszkę się łudziłam, że opowieść Carrie nie doprowadzi mnie do takiego stanu. Niestety po raz drugi się pomyliłam. To czego doświadczyłam, podczas czytania tej lektury, pozostanie za mną już na zawsze i nieważne czy minie rok, dwa czy pięćdziesiąt - historia tej dziewczynki na zawsze pozostanie w moim sercu.
Temat przemocy domowej nie jest łatwy, w szczególności jeśli zostaje opisany oczami dziecka. W "Emmie i ja" przez cały czas towarzyszymy Carrie, która wprowadza nas w swoją rzeczywistość, która naprawdę jest okropna i przerażająca. Dziewczynka wraz ze śmiercią ojca, nie tylko traci ukochanego tatusia, lecz także matkę. Kobieta po utracie męża, zachowuje się nieodpowiedzialnie i przestaje interesować się losem dziecka. Nie interesuje jej to czy córka ma co jeść, w co się ubrać czy uczęszcza do szkoły, a do tego przestaje otaczać ją miłością i troskliwością, a wiecie w jaki sposób zachowuje się córka? Robi wszystko, by uszczęśliwić swą mamę, robi jej śniadanie, sprząta i dba o jej samopoczucie. I właśnie ten kontrast chyba najbardziej mnie przeraził. Bezgraniczna miłość córki do matki kontra wszechmocna nienawiść matki do córki. Dla podkreślenia przytoczę, pewien przerażający cytat:
"Nienawidzę Cię, ty mała dzikusko - wrzeszczy mama- Słyszysz co mówię? Nienawidzę Cię! Nienawidzę tego jak wyglądasz, nienawidzę tego jak chodzisz, nienawidzę wszystkiego co robisz!"
Takich fragmentów zaznaczyłam więcej, ale nawet za bardzo nie chcę do nich wracać, ponieważ wywołują we mnie złość, żal i nieogarnięte niezrozumienie. Spodziewałam się takiego zachowania ze strony Richarda, ale nigdy nie przypuszczałabym, iż pojawi się takie zachowanie ze strony matki- osoby, która za wszelką cenę powinna chronić swoje dziecko.
Na temat Richarda, aż strach się wypowiadać. Dawno nie miałam okazji, poznania tak okropnego, perfidnego i złego do szpiku kości człowieka. Nawet teraz myśląc o nim, czuję odrazę i niechęć. Bez najmniejszych skrupułów znęcał się psychicznie i fizycznie nad żoną i dziećmi. Nie dbał o nikogo tylko o siebie.
Teraz tak z perspektywy czasu, kiedy myślę o całej tej historii, zastanawiam się czy w tej powieści, choć jedną postać mogę bez cienia wątpliwości nazwać pozytywną, otóż pojawia się kilka naprawdę obiecujących bohaterów, którzy w jakiś sposób starają się pomóc małej Carrie i jej siostrze, ale ich pomocna dłoń kończy się wyłącznie na "chęci pomocy", albo pytaniu "Na pewno wszystko ok?". Może niesprawiedliwie oceniam te osoby, ale nie mogę zrozumieć jak wiedząc o piekle jakie rozgrywa się w domu Parkerów, nikt z nich nawet nie spróbował uratować dziewczynek z rąk tyrana. Dlaczego nauczyciele w szkole, sąsiedzi, przyjaciele widząc blizny, pręgi, siniaki nie potrafili w odpowiedni sposób udzielić pomocy? Jeżeli tak będzie wyglądać pomoc w dzisiejszych czasach, to naprawdę boję się co czeka nas za kilka lat.
Zakończenie książki wprawiło mnie w totalne osłupienie, wbiło w fotel i bardzo zdenerwowało! To co autorka zaserwowała nam na samym końcu, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Owszem od początku czułam, że Pani Flock w jakiś spektakularny sposób zakończy swoje dzieło, ale na pewno nie spodziewałam się tego! Jak tak można od samego początku pogrywać z czytelnikiem? Bawić się z nim w kotka i myszkę? Lepiej nie będę tego komentować.
W tych ostatnich podsumowujących zdaniach, pragnę z całego serca zachęcić Was do przeczytania tej lektury. Zdaje sobie sprawę z tego, że nie każdy lubi czytać takie powieści, ale książka pt. "Emma i ja" powinna trafić do jak najszerszego grona, ponieważ porusza bardzo ważny i trudny temat przemocy domowej i znęcania się psychicznego i fizycznego. Nie będę Wam mydlić oczu i od razu zaznaczę, że nie jest to łatwa, ani przyjemna lektura, lecz brutalna i okrutna jak rzeczywistość.
Tytuł: "Emma i ja"
Autor: Elizabeth Flock
Ilość stron: 304
Wydawnictwo: HarperCollinsPolska
Moja ocena: 8/10
Za możliwość przeczytania tej książki serdecznie dziękuję Wydawnictwu HarperCollinsPolska!
Mam nadzieję, że zachęciłam Was do przeczytania tej książki. Ta powieść na pewno poruszy Wasze serca.
Do napisania :*
Nie lubię takich powieści, ale może kiedyś się przekonam, żeby przeczytać tę książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, maleficent.
Myślę, że jeśli mój stosik trochę się zmniejszy ( co najmniej o jakieś 5 książek ) to chętnie się za nią wezmę ;)
OdpowiedzUsuńŚwietnie piszesz i znowu przez Ciebie mam kolejna książkę na liście a miałam zaoszczędzić wypłatę ! :D fabuła tej książki wydaje się być aż przerażająca ale Twoja recenzja baaaardzo mnie zachęciła
OdpowiedzUsuńPS.dodaje Twój blog do linków będę Cię bardzo często odwiedzala :)
Mnie również szalenie poruszyło zakończenie książki, które było naprawdę powalające! Książka warta przeczytania. ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
czytanienaszymzyciem.blogspot.com
Smutna fabuła - dlatego na nią się nie skusiłam :)
OdpowiedzUsuńJak przeczytałam Twoją recenzję to wiem, że muszę ja zdobyć i przeczytać :)
OdpowiedzUsuńCiężko mi się przekonać do smutnych historii. Książkami przeważnie staram sobie poprawiać nastrój i uciekam dzięki nim do lepszego świata. :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, dlaczego, ale fabuła w jakiś sposób przypomina mi "Kwiaty na poddaszu", które ogromnie mi się podobały. Szczerze mówiąc trochę się boje lektury tej książki- tego, że mnie zdołuje, bo sądząc po twojej recenzji, na pewno to zrobi. Być może za jakiś czas ją przeczytam, bo zapowiada się naprawdę obiecująco, chociaż smutno. Pozdrawiam :) /Klaudia
OdpowiedzUsuńOj tak, oprawa graficzna przytacza na myśl spokojną, wręcz sielankową obyczajówkę. Niemałym szokiem musi być zapoznanie się z rzeczywistością, z tym, co naprawdę kryją karty powieści... Zachęciłaś do przeczytania tej książki, zdecydowanie!
OdpowiedzUsuńA u mnie figuruje na liście muszę przeczytać. ;)
OdpowiedzUsuńMimo iż wiem, że problem przemocy domowej jest bardzo poważny, nie miałam nigdy ochoty o tym czytać. Dla mnie świat książek jest odskocznią od szarej rzeczywistości i może na razie niech tak zostanie :)
OdpowiedzUsuńzaczarowana-me.blogspot.com
Ta książka zwróciła już moją uwagę w zapowiedziach, jak widać nie pomyliłam się co do niej, jest opowieścią, która przeprowadzi nas przez skrajne emocje. Muszę koniecznie przeczytać.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Justyna z książko miłości moja
Dam jej szansę na pewno :D
OdpowiedzUsuńBuziaki
http://coraciemnosci.blogspot.com/
Bardzo ciekawi mnie ta książka. Faktycznie, widząc samą okładkę można się spodziewać spokojnej historii, dlatego jej treść mogła być sporym zdziwieniem ;)
OdpowiedzUsuńWe mnie wzbudziła wiele emocji. Polecam.
OdpowiedzUsuńJestem bardzo ciekawa tej pozycji i na pewno po książkę sięgnę ;)
OdpowiedzUsuńNie przepadam za takimi klimatami, ale Twoja recenzja mnie przekonała do tej pozycji ;)
OdpowiedzUsuńNo nie wiem. Nie czytam takich książek, ale może kiedyś :p
OdpowiedzUsuńZapowiada się obiecująco :). Wydaje się być to bardzo przytłaczająca książka, ale myślę, że kiedyś ją przeczytam :).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Julka :)
Zapraszam na nową recenzję:
http://odkawywoleksiazke.blogspot.com/2016/02/recenzja-powod-by-oddychac-czyli.html
Gdybyś tylko napisała o co chodzi z tym zakończeniem, to może bym odpuściła. A tak to musz3qq
OdpowiedzUsuńMuszę ją przeczytać;)
UsuńZakończenie jest szokujące, więc będziesz zadowolona, bądź poczujesz się oszukana :) koniecznie musisz przeczytać :)
UsuńSkoro zachęcasz to muszę przeczytać tę książkę, pomimo przerażającej treści. Będę mieć ją na uwadze!
OdpowiedzUsuń