"Masz taką wartość, jak to, co jest dla ciebie ważne." Recenzja książki pt. "19 razy Katherine" John Green
Kiedy słyszymy słowo "rozstanie" od razu nasuwają nam się negatywne skojarzenia jak na przykład: smutek, żal, osamotnienie, bezsilność, rozpacz. Rzadko myślimy o pozytywnych aspektach tego zdarzenia, ponieważ jak w takiej sytuacji człowiek może czuć się szczęśliwy? Przecież traci ukochaną osobę z którą spędzał każdą wolną chwilę, zwierzał się z najskrytszych marzeń i dzielił się swoimi lękami. Rzadkością jest zerwanie za tzw. porozumieniem, zazwyczaj jedna z nich odgrywa rolę porzucającego, a druga jest porzucona. Jak można pozbierać się po rozstaniu? Co zrobić gdy zostaliśmy po raz dziewiętnasty rzuceni?
Z twórczością Johna Greena nigdy nie było mi po drodze, dlatego chwilami obawiałam się, że nigdy nie będzie mi dane, aby poznać jego powieści. Nawet kiedyś śmiejąc się ze znajomymi doszliśmy do wniosku, że ciąży na mnie jakaś "Greenowska klątwa", która nie pozwala mi poznać kunsztu pisarskiego tego amerykańskiego autora. Naprawdę napotykałam przeróżne przeszkody, które za jakiś czas opiszę w innym poście.
W końcu po tylu miesiącach poszukiwań, rozterek i katuszy dałam sobie spokój. Pogodziłam się z losem, aż któregoś dnia koleżanka z klasy, wyciągnęła z torby "Gwiazd naszych wina" i właśnie w tamtej chwili los się do mnie uśmiechnął! Po zapoznaniu się z historią Hazel i Augustusa, obiecałam sobie, że sięgnę po inne utwory tego autora, ale jak to często ze mną bywa - zapał szybko mija. I pewnie po kolejną powieść sięgnęłabym za kilka lat, ale na horyzoncie ponownie pojawiła się moja koleżanka, ale tym razem z "19 razy Katherine"...
Colin Singleton zakochuje się w dziewczynach wyłącznie o imieniu Katherine, a one niestety ciągle z nim zrywają. Gdy chłopak zostaje rzucony po raz dziewiętnasty postanawia przystać na propozycje swojego najlepszego przyjaciela i razem wyruszają w podróż po Ameryce. Trafiają do małej miejscowości gdzie pochowany jest sam węgierski arcyksiążę. W międzyczasie Colin zaczyna pracować nad Teorematem i ma nadzieję, że dzięki niemu w końcu przewidzi przyszłość każdego związku z Katherine. Czy z dala od domu, z przyjacielem u boku Colin odnajdzie samego siebie? I czy faktycznie dzięki matematyce można przewidzieć przyszłość?
O tej pozycji czytałam różne opinie. Jedni czytelnicy ją wychwalali i zapewniali, iż czeka mnie niezapomniana przygoda z cudownym dzieckiem i matematyką, jednakże Ci drudzy odradzali mi tę historię i gwarantowali, że się zanudzę, ponieważ jest zbyt schematyczna i przewidywalna. Po tak skrajnych recenzjach nie wiedziałam czego się spodziewać, dlatego z jeszcze większym zapałem przysiadłam do lektury. I teraz gdy już zapoznałam się z Colinem i całą bandą muszę przyznać, że bardziej pochylam głowę ku tym pozytywnym opiniom, ponieważ książka ta jest niesamowita w każdym calu i nie zgadzam się z tym, że jest schematyczna. Bo nie jest! Wręcz przeciwnie - moim zdaniem bije od niej oryginalność.
" - Wyrzuć to z siebie, no wyrzuć to - zachęcała go Lindsey.
- Nie mogę - odrzekł - bo jak to wyrzucę, to zabrzmi jak zew godowy żaby ryczącej."
Mam nadzieję, że mi wybaczycie, jeśli dziś zacznę nie od bohaterów, ale od matematyki.....Ci, którzy śledzą mojego bloga regularnie zapewne wiedzą, że Detektyw Książkowy nie znosi, nie lubi, nienawidzi i ma alergię na ten masakryczny przedmiot, więc jakim cudem ta powieść mogła mu się spodobać? Otóż, nie wiem czy wiecie, ale Green potrafi czarować słowami, więc musicie wiedzieć, że liczbami także umie i mnie właśnie zaczarował, rzucił na mnie jakiś czar. Naprawdę nie wiem jak to zrobił i chyba nawet nie chcę się nad tym zastanawiać, ale dokonał rzeczy niezwykłej - matematyka zaczęła mnie fascynować. I piszę to całkowicie szczerze. Te wszystkie wykresy, diagramy, liczby z każdą kolejną stroną intrygowały mnie coraz bardziej, dlatego jeśli nie trawicie matmy tak jak ja, to nie odrzucajcie tej książki, wyłącznie z tego powodu, ponieważ może ominąć Was niezwykła przygoda - pełna nie tylko liczb, ale i też zaskakujących zwrotów akcji.
"Książki to notorycznie Porzucani: gdy je odkładasz, mogą na ciebie czekać wiecznie, a gdy poświęcisz im uwagę, zawsze odwzajemniają twoją miłość”.
Jeśli chodzi o bohaterów jestem nimi całkowicie oczarowana! I właśnie za to lubię Pana Zielonego- kreuje tak oryginalne postaci, że nie da się ich nie kochać. W swojej zwykłości są po prostu cudowni. Początkowo trochę obawiałam się męskiego punktu widzenia, ale potem te obawy bardzo szybko zniknęły, ponieważ główny bohater w mgnieniu oka zaskrobił sobie moją sympatię, ale to nie znaczy, że był bez skazy, wręcz przeciwnie miał wady. Chwilami zachowywał się egoistycznie i skupiał się tylko na swoim cierpieniu, ale całe szczęście miał przy swoim boku Hassana, który potrafił postawić go do pionu. Colin jest inny niż większość męskich bohaterów - arogancja, opryskliwość i pewność siebie nie leżą w jego naturze. Nie zależało mu na tłumie przyjaciół i nie podążał za wszystkimi i właśnie to mnie w nim ujęło. Zawsze, w każdej sytuacji był w stu procentach sobą, prawdziwym nerdem, który lubi czytać, uczyć się i układać anagramy, i choć Colin nie został kolejnym moim książkowym mężem to i tak go strasznie lubię, i bardzo chciałabym taką postać spotkać w rzeczywistości. I nie przeszkadzało by mi to, że wie więcej ode mnie, wręcz przeciwnie mogłabym się od niego wiele nauczyć.
Kolejny bohater, który bardzo szybko zyskał moje uznanie to oczywiście Hassan. Nie wyobrażam sobie tej powieści bez tego osobnika! To właśnie on odpowiedzialny jest za większość moich niepohamowanych wybuchów śmiechu. Co tu dużo mówić? Rozbrajał mnie na każdym kroku. Jednak nie dajcie się zmylić Hassan to nie tylko "wesołek". Za tą powłoką dowcipnisia kryje się niezwykle wrażliwa i emocjonalna dusza. Więcej Wam nie zdradzę- sami musicie go poznać.
Oprócz tych dwóch bohaterów jest jeszcze kilku o których mogłabym pisać, ale tego nie zrobię, bo obawiałam się, że mogłoby się posypać trochę spojlerów, a wiem, że nie wszyscy je lubią. :)
"Brakujących fragmentów nie da się wpasować w swoje wnętrze, gdy się je już raz straci."
Muszę przyznać, że jestem zafascynowana stylem Greena. Jego powieści z pozoru wydają się zwyczajne, ale prawda jest taka, że takie nie są. Na kartach swoich powieści autor umieszcza wiele przeróżnych wartości i moim zdaniem w każdej swej książce chce nam przekazać coś innego. Kiedy podzieliłam się moimi odczuciami z koleżanką, ona doszła do wniosku, że dałam się wciągnąć w specyficzny świat Johna i faktycznie może tak jest, ale naprawdę lubię jego kunszt i uwielbiam to uczucie kiedy odkładam książkę na bok, i czuję jednocześnie smutek jak i radość.
Podsumowanie nie będzie długie, ponieważ kompletnie nie wiem co mam napisać, aby zachęcić Was do przeczytania tej książki.Gdybym mogła jeszcze raz wyruszyć w szaloną podróż po Ameryce z Colinem i z Hassanem to bez chwili zastanowienia wsiadłabym z nimi do samochodu.Więc jeśli odczuwacie potrzebę przygody i niezapomnianych wrażeń albo Waszym największym pragnieniem jest polubienie matematyki to koniecznie sięgnijcie po "19 razy Katherine" Johna Greena. Pozwólcie siebie zaczarować :)
"Jeśli człowiek zachowuje się jak kameleon przez całe życie, w końcu nic, co go dotyczy, nie jest już prawdziwe."
Tytuł: " 19 razy Katherine"
Autor: John Green
Ilość stron: 336
Wydawnictwo: Bukowy Las
Moja ocena: 7,5/10
Moi Drodzy!
Życzę Wam zdrowych, spokojnych i radosnych Świąt Bożego Narodzenia oraz wielu szczęśliwych chwil w nadchodzącym Nowym Roku! :)
Wesołych, zdrowych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia. :-) Do zobaczonka już w nowym 2016 roku, który po prostu musi być wspaniały. :-)
OdpowiedzUsuńRównież życzę Ci zdrowych i spokojnych Świąt Bożego Narodzenia :)
UsuńOj tak! 2016 musi być jeszcze lepszy :)
Książka nie dla mnie xD Już serio mam dość Greena, wszędzie recenzje jego książek no... xD
OdpowiedzUsuńWesołych świąt! :)
Hahahahah :) Też kiedyś nie mogłam się przekonać do Greena, ale mnie oczarował :)
UsuńWesołych Świąt :)
Mam w planach tę książkę. Wesołych Świąt oraz bogatego, książkowego Mikołaja!
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt :)
UsuńZachęciłaś mnie do przeczytania! A jeszcze jak teraz matematyka cię zainteresowała to niemożliwe! :D
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja i zapraszam również do mnie ^^
Pozdrawiam :*
No właśnie niemożliwe! Hahahahha :) Green powinien mnie matmy uczyć :)
UsuńNie wiem dlaczego, ale pomimo tak zachęcającej recenzji boje się dać kolejną szansę autorowi.
OdpowiedzUsuńZawsze warto spróbować :)
UsuńJak dla mnie ta część jest słaba. Autor przesadził z udziwnieniami :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tylko dwie książki Greena, więc nie mam dużego porównania :) Ale ta ksiązka bardzo mi się podobała :)
UsuńJa jestem zakochana w książkach Greena i mam zamiar przeczytać je wszystkie :3
OdpowiedzUsuńTo mamy podobne plany! ;)
UsuńNie czytałam jeszcze nic tego autora, ale muszę nadrobić!
OdpowiedzUsuńWesooołych Świąt! ;)
Koniecznie :)
UsuńWesołych Świąt :)
Tak, to prawda, że Green potrafi tworzyć tych oryginalnych bohaterów. Mi się na książka podobała, może nie najbardziej tego autora, ale była w porządku :)
OdpowiedzUsuńWesołych i spokojnych świąt!
Bardzo zżyłam się z bohaterami i strasznie ich polubiłam :)
UsuńWesołych Świąt :)
Bardzo lubię Greena, jednak ta książka wyjątkowo nie przypadła mi do gustu. Główny bohater czasami był bardzo irytujący, a akcja nużąca :D
OdpowiedzUsuńMnie Colin tez chwilami irytował, w szczególności gdy się nad sobą użalał, ale i tak go polubiłam :) Najważniejsze, że nie był idealny :)
Usuńjeśli znajdę w bibliotece to przeczytam. Wesołych świąt! :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że znajdziesz :)
UsuńWesołych świąt! :)
Ja po prostu nie przepadam za Jego twórczością :( Czytałam "Gwiazd naszych wina" ale kompletnie nie przypadło mi do gustu. Próbowałam jeszcze właśnie z "19 razy K" ale nie doczytałam do końca. :/
OdpowiedzUsuńTak niestety nieraz bywa :) Grunt, że próbowałaś :)
UsuńJa zaczęłam z Greenem od innej jego powieści, ale ta książka jest u mnie obowiązkowa, ponieważ podoba mi się styl jego pisania. No i z matmą tez u mnie nie za bardzo...
OdpowiedzUsuńMatma to zmora większości uczniów :/
UsuńJaką książkę Greena czytałaś? :)
E tam. Czytałam "19 razy Katherine" i owszem, spodobała mi się ta książka, ale nie wywarła na mnie aż takiego wrażenia. Ani nie zaczęłam interesować się matematyką, ani nie uważam bohaterów czy fabuły za niezwykle oryginalne. Po prostu - przyjemna, wciągająca historyjka. ;)
OdpowiedzUsuńWesołych świąt!
Na mnie ta ksiązka wywarła bardzo duże wrażenie :) A bohaterowie skradli moje serce, w szczególności Hasan, który mnie ciągle rozbrajał :)
UsuńWesołych Świąt :)
Moja koleżanka mówi: CZYTAJ. Ja mówię: POCZEKAJ.
OdpowiedzUsuńNo, ale już mam na liście ^^
Hhahahahhahaha :D Lucy Ty buntowniku! :) Czytaj, czytaj warto! W razie czego będzie na mnie :D
Usuńjak dla mnie fajna, ale szału nie było :D
OdpowiedzUsuńFluff
Hhahaha :) Grunt, że się podobała :)
UsuńCoś tam mi się obiło o uszy, ale nie czytałam, a teraz mi taki "apetyt" nadałaś na tę powieść, że nie wytrzymam! Z chęcią poczytam, nawet o matematyce!
OdpowiedzUsuńDość długo nie było mnie w książkowej blogosferze, ale jestem i życzę wesołych świąt! Zapraszam też na mojego bloga i nową recenzję :)
www.przerwa-na-ksiazke.blogspot.com
Buziaki,
Zuzia
No właśnie coś długo Cię nie było! Dobrze, że wróciłaś :)
UsuńZaraz do Ciebie wpadnę :)
Buziaki :*
Strasznie mi się podobała ta powieść :D
OdpowiedzUsuńByła lekka, przyjemna i wesoła :D
Pozdrawiam
http://coraciemnosci.blogspot.com/
Podpisuję się pod Twoimi słowami! :)
UsuńNiestety, ale mnie ta książka ogromnie rozczarowała ;)
OdpowiedzUsuńThievingbooks
Naprawdę :( A czytałaś inne powieści Greena? :)
UsuńCzytałam "Gwiazd naszych wina" Greena, a "Papierowe miasta" już leżą u mnie na półce :) może i na tą książkę tego autora się skuszę.
OdpowiedzUsuń"Gwiazd naszych wina" czytałam i bardzo dobrze wspominam tę książkę :)
UsuńNo właśnie muszę zapoznać się z "Papierowymi miastami" :)
19 razy Katherine to druga, i ostatnia książka Pana Zielonego, jaką przeczytałam. Według mnie było w niej zbyt wiele cyferek i wzorów - przez to nie do końca wszystko zrozumiałam :/
OdpowiedzUsuńblondie-in-wonderland.blogspot.com
To prawda. "19 razy Kaherine" to literackie liczydło hahah :) mnie się te wzory i wykresy bardzo podobały, na pewno bardziej niż na kartkówce :)
UsuńUwielbiam książki Greena, jednak tę sobie podaruję. :))
OdpowiedzUsuńŁamiesz mi serce :/
UsuńDostałam ją pod choinkę, więc chyba jestem na nią skazana.
OdpowiedzUsuńZobaczymy:)
Pozdrawiam!
napolceiwsercu.blogspot.com
W takim razie czekam na Twoją recenzję :)
UsuńDostałam ją pod choinkę, więc chyba jestem na nią skazana.
OdpowiedzUsuńZobaczymy:)
Pozdrawiam!
napolceiwsercu.blogspot.com
Mam w planach tę książkę :)
OdpowiedzUsuńO nie ! Niestety ostatnio zaniedbałam swojego bloga i blogsfere... lecz mam nadzieję że przyjmiecie mnie na nowo zaraz po nowym roku. Mam zamiar zacząć wszystko od nowa.
Pozdrawiam i zapraszam
http://i-think-this-book-is-funny.blogspot.com/
No właśnie?! Gdzie się podziewałaś? :)
UsuńJa o tej książce już trochę się naczytałam skrajnych opinii. Dlatego też postanowiłam, że sama zapoznam się z lekturą, aby na własnej skórzze przekonać się jak to z nią jest ;)
OdpowiedzUsuńOpinie na temat tej książki są bardzo skrajne - jedni wychwalają, a drudzy odradzają :)Warto przekonać się na swojej skórze :)
UsuńMoże to przez to, że czytałaś tylko GNW masz takie pozytywne odczucia... i dobrze! Lepiej zachwycić się powieścią niż rozczarować. Ja pamiętam, że 19xK podobała mi się, ale tylko tyle. To przerażające, że nic już z niej nie pamiętam, zupełnie jak z Papierowych miast, których fabuła, gdyby nie ostatnio obejrzany film, byłaby w mojej głowie jedynie zlepkiem dialogów Q i Margo.
OdpowiedzUsuńPo doświadczeniach z innymi książkami Greena trochę jednak tego schematu widziałam, ale na szczęście na tyle mało, że nie przeszkadzało mi to w czytaniu :) Szkoda, że nie zaczęłaś przygody z Greenem od Szukając Alaski, bo obawiam się, że jeśli sięgniesz po tę książkę teraz, po dwóch innych powieściach autora, to wyda Ci się nieco schematyczna... ale tylko troszkę, więc ja absolutnie nie odradzam :')
Skoro już tu jestem, to pozwolę sobie życzyć Ci szczęśliwego Nowego Roku - piękniejszego, radośniejszego i przede wszystkim zaczytanego! :)
Absolutnie się nie rozczarowałam. Właśnie tego trochę się obawiam, że w innych powieściach tego autora zauważę te schematy :/ Czasem trzeba zaryzykować, więc i ja zaryzykuję, dlatego sięgnę po "Szukając Alaski" - słyszałam, że to bardzo mądra i piękna powieść :)
UsuńRównież życzę Ci szczęśliwego Nowego Roku - pełnego uśmiechu, radości i pełnego książek :*
Kupiłam kiedyś tą książkę koleżance na urodziny, muszę pożyczyć jak ją przeczyta :DDD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
http://ifeelonlyapathy.blogspot.com/
Mam nadzieję, że koleżanka Ci pożyczy! :)
UsuńNa razie czytałam tylko "Szukając Alaski", ale z pewnością sięgnę po inne tytuły pisarza. Zgodzę się z Tobą, niby przedstawia zwyczajną historię, ale umie w niej przemycić wiele istotnych kwestii, dać do myślenia.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc nie podobają mi się książki tego autora. Zaczęłam jakąś chyba 3 miesiące temu i nadal nie skończyłam.. ale oczywiście każdy może mieć swoje zdanie.;)
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie.
http://krainaksiazek0.blogspot.com/