"Toxyczne dziewczyny" - Rory Power

                 Od zawsze ciągnęło mnie do lasu. Uwielbiałam zapach mchu, świeżej trawy i ciszę, którą dało się wyczuć dosłownie wszędzie. Pamiętam z jaką miłością patrzyłam na dziką przyrodę i  płochliwe zwierzęta. Z czym zawsze kojarzył mi się las? Z naturalnością, dzikością i niekończącą się tajemnicą. Spacery po lesie sprawiały mi ogromną frajdę, ponieważ nigdy nie mogłam przewidzieć tego co czeka mnie za kolejnym pięknym drzewem. Wiecie z czym jeszcze kojarzył mi się las? Ze spokojem. Niestety tego samego nie mogą powiedzieć bohaterki powieści pt."Toxyczne dziewczyny". Dla nich las jest czymś niebezpiecznym, zakazanym i nieosiągalnym. Dlaczego? Tego dowiecie się po przeczytaniu powieści Rory Power. Zapraszam do zapoznania się z moją opinią! 
            Minęło osiemnaście miesięcy, odkąd na szkołę dla dziewcząt Raxter nałożono kwarantannę, od kiedy Tox pogrążył wyspę i wywrócił życie Hetty do góry nogami. Zaczęło się powoli. Z początku zaczęli umierać nauczyciele. Potem Tox przeniósł się na uczennice, wykręcając i zmieniając ich ciała. Teraz, odcięte od reszty świata i pozostawione same sobie na wyspie, dziewczyny nie wychodzą poza ogrodzenie szkoły. Tox zmienił lasy w dzikie i niebezpieczne, a dziewczyny czekają na lekarstwo, które obiecano im dostarczyć. Tox przenika do wszystkiego. Kiedy Byatt znika, Hetty robi wszystko, by ją odnaleźć, nawet jeśli oznacza to złamanie kwarantanny i walkę z potwornościami czającymi się za ogrodzeniem. Gdy się tego podejmuje, odkrywa, że w historii Raxter kryje się znacznie więcej, niż mogłaby kiedykolwiek przypuszczać. 
         Przyznam Wam się szczerze, że nie wiem od czego mam zacząć  dzisiejszą recenzję, ponieważ  "Toxyczne dziewczyny" wprawiły mnie w niemałe zaskoczenie.... Ale może lepiej będzie jeżeli zacznę wszystko od początku. Początkowo sceptycznie pochodziłam do najnowszej publikacji wydawnictwa NieZwykłego. Dlaczego? Nie mam bladego pojęcia. Może dlatego, że kontaktowałam się  z zaprzyjaźnioną blogerką i jej opinia o powieści Pani Power była dość średnia. Nie wiedziałam co mam robić - czy czytać tę książkę czy jednak ją sobie odpuścić. Po dłuższym namyśle doszłam jednak do wniosku, że mam naprawdę ogromne zaufanie do wydawnictwa i powinnam dać szansę tej lekturze. Postanowiłam przeczytać "Toxyczne dziewczyny" i przekonać się na własnej skórze co co było tyle szumu. Czy powieść Rory Power zasługuje na rozgłos? Czy warto było czytać tę książkę? Potrzymam Was jeszcze w niepewności. W następnym akapicie pogadamy jeszcze o okładce. Wiem, wiem jestem okrutna!
       Strasznie się cieszę, że wydawnictwo postanowiło zostawić oryginalną okładkę. Nie wiem dlaczego, ale ta oprawa graficzna bardzo mi się podoba. A co więcej, idealnie pasuje do treści powieści. Na pierwszym planie widzimy dziewczynę, której twarz i szyja  jest tak jakby niepełna. To pewnie nie jest zbyt dobre określenie, ale nie umiem tego inaczej opisać. W każdym razie na środku okładki widzimy dziewczynę, która jest po prostu inna. Jedno oko ma zakryte włosami, a wokół, albo nawet w środku twarzy ma rośliny. Dlaczego? Na to pytanie również nie odpowiem, ale jak tylko skusicie się na przeczytanie tej powieści to wszytko się Wam rozjaśni.
        Wystarczająco przetrzymałam Was w niepewności. Już Wam mówię czy warto tę książkę kupić i przeczytać czy nie. Werble, proszę! Otóż.... TAK! Moim skromnym zdaniem powinnyście przeczytać "Toxyczne dziewczyny", ponieważ jest to oryginalna, ciekawa i trudna historia o katastrofie, chorobie i przyjaźni. Tak w wielkim skrócie opisałabym tę powieść. Ale wiecie co? O debiucie Pani Power strasznie trudno się pisze. Od dobrej godziny siedzę przy laptopie i myślę co powinnam zawrzeć w mojej pozycji. Co napisać, co podkreślić i co pochwalić. Na pewno ogromnym plusem całej powieści jest mroczny, tajemniczy, wręcz ciężki klimat, który osacza czytelnika z każdej strony. Gdyby ktoś zapytał mnie jak jednym słowem określiłabym tę książkę, to bez zastanowienia użyłabym słowa "ponura". Tak Kochani, dobrze czytacie ponura. "Toxyczne dziewczyny" są ponure, ciężkie, mroczne, tajemnicze, gorzkie, smutne i przygnębiające. Podczas czytania tej lektury, ani raz się nie uśmiechnęłam, nie zaniosłam się śmiechem, ani nie pomyślałam o czymś miłym. Możecie mi nie wierzyć, ale tak właśnie było. Przygnębiająco i smutno.
         Czy poleciłabym Wam lekturę "Toxycznych dziewczyn"? Tak, ponieważ jest to intrygująca, dynamiczna i mroczna opowieść o przyjaźni, walce i determinacji. Główne bohaterki powieści będą musiały zmierzyć się ze swoimi słabościami, lękami i tajemnicami swojej szkoły. Czy trafiły do Raxter przez przypadek? Czy ktoś celowo zaraził uczennice tajemniczym toxem? Co się stanie gdy dziewczęta złamią zasady i wejdą do lasu? Na te pytania Wam nie odpowiem, ale na pewno Byatt, Reese i Hetty uchylą Wam rąbka tajemnicy... Polecam!

Kochani,
macie tę książkę w planach? Jestem ciekawa Waszego zdania!
Do napisania!
      
               

6 komentarzy:

  1. Jeśli wpadnie mi w ręce, chętnie przeczytam. 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Okładka ciekawa, opis również, ale to nie są moje klimaty. Ale cieszę się, że Tobie przypadła do gustu!

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja się skuszę na powyższą powieść. Myślę, że taka historia może przypaść mi do gustu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Mnie też ta okładka bardzo się podoba. Świetna, nietuzinkowa powieść.

    OdpowiedzUsuń
  5. Moim zdaniem okładka jest rewelacyjna :) Od razy przyciągnęła mój wzrok i bardzo chętnie przeczytałabym tę książkę :) Lubię być zaskakiwana :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Super okładka. Ale książka nie dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Detektyw Książkowy , Blogger