Zabójstwo, ryby i konflikty czyli recenzja książki pt."PLUS/MINUS" Olgi Gromyko i Andrieja Ułanow


Dobry wieczór moi Mili!
     Dawno nie wstawiałam żadnej recenzji, ponieważ miałam ogromny natłok obowiązków i nie potrafiłam zebrać się w sobie, aby napisać jakąś fajną opinię. Ale na całe szczęście w ten piątkowy wieczór znalazłam chwilę na napisanie recenzji powieści pt."Plus/Minus". Tę książkę skończyłam czytać kilka dni temu i muszę przyznać, że pozytywnie mnie zaskoczyła. Jednak, żeby nie było tak kolorowo będę musiała się do kilku rzeczy  doczepić. 
 To jak? Zaczynamy? :)

    Poznajcie główną bohaterkę powieści, czyli Elenę Wiktorowną, która z pozoru jest zwyczajną urzędniczką, mieszkającą pod jednym dachem ze specyficznym zwierzęciem. Kobieta prowadzi w miarę ustabilizowane życie, dopóki na jej drodze nie staje krewny jej szefa nijaki Sasza. 
Kiedy ta dwójka zaczyna ze sobą pracować, już pierwszego dnia popadają w poważne tarapaty, a Sasza zostaje oskarżony o popełnienie bardzo  poważnego przestępstwa. Czy tej dwójce uda się rozwikłać zagadkę? 

    Z tego co się orientuję w blogosferze, na Instagramie czy na grupach książkowych bez problemu można trafić na fanów twórczości Pani Olgi Gromyko. Za każdym razem kiedy czytałam zachwyty czytelników nad "Rokiem szczura" albo "Kronikami Belorskimi" miałam straszną ochotę na zapoznanie się z piórem autorki. Niestety nie było mi z tym  po drodze, ale nadszedł czas, gdy  w moje czytelnicze łapki wpadł egzemplarz powieści "PLUS/MINUS". Opis fabuły mnie zaintrygował, więc byłam strasznie ciekawa co czeka mnie w środku. Teraz kiedy jestem już po lekturze książki, mogę śmiało napisać, że jest to naprawdę dobre Urban fantasy z ciekawymi postaciami i fabułą, ale nie jest to historia pozbawiona wad.
         Może wyjątkowo zacznę od wad. Początkowo nie mogłam  wgryźć się w fabułę i czytałam tę książkę z musu. W szczególności nie mogłam znieść tekstów naszego głównego męskiego bohatera, który   w pierwszych rozdziałach strasznie mnie irytował. Jego tok rozumowania  i odzywki działały mi na nerwy. Nawet nie wspomnę o Saszy chamskim zachowaniu. Normalnie gdy tylko pojawiał się na horyzoncie dostawałam białej gorączki. To samo niestety tyczyło się również  Eleny. Nie dość, iż była arogancka to jeszcze ciągle była niezadowolona i ciągle narzekała na wszystko. Na swojego ex chłopaka, na pracę, na szefa i na co tylko mogła. Naprawdę, początek powieści nie zapowiadał się obiecująco. Jednak na całe szczęście, później nastąpił przełom. Nasza dwójka pierwszoplanowych postaci zaczęła zyskiwać moją sympatię, a ja nawet wciągnęłam się w świat pełen magicznych istot i konfliktów.

        Wiecie kiedy zaczęłam znosić Elenę i Saszę? Wtedy kiedy połączyli siły i zaczęli sobie porządnie dokuczać. Ta dwójka tak do siebie nie pasowała, a zaraz tak świetnie się uzupełniała, że aż do teraz nie mogę rozgryźć tej relacji. Z pewnością od dawna nie spotkałam się z tak wrogo do siebie nastawioną parą. Moim zdaniem to działało na korzyść lektury, ponieważ ile razy można czytać o miłości od pierwszego wejrzenia? Takie zabiegi robią się po prostu nudne. A tutaj proszę, znalazło się miejsce na wyrzucanie z domu, droczenie się i wyzywanie. Wyznam Wam w tajemnicy, że z przyjemnością  czytałam te słowne potyczki między parą głównych bohaterów, to było coś oryginalnego  i zabawnego.
       Na pewno dużym plusem całej powieści jest późniejsza akcja, która sprawia, że czytelnik przepada w wykreowanej  historii. W szczególności byłam zachwycona wątkiem kryminalnym. Wyobraźcie sobie takie połączenie - fantastyki i kryminału. Nie wiem jak Wy, ale ja takie mieszanki wprost uwielbiam, dlatego gdy tylko pojawił się trup na horyzoncie przepadłam. Wiem, jak to strasznie brzmi, ale ja naprawdę jestem uzależniona od zagadek kryminalnych. A jeszcze jak doda się do magii i do mrocznego  zabójstwa odrobinę mitologii słowiańskiej to naprawdę jestem spełniona.

     Nie jest to książka idealna, ale moim zdaniem warto przebrnąć przez trudny początek, aby później w pełni się cieszyć dobrą lekturą. Mnie się ta książka spodobała i jestem pewna, że jeszcze sięgnę po książki napisane przez Panią Olgę Gromyko. Jeżeli jesteście gotowi na ciekawe Urban fantasty z dwójką nieznośnych i zarazem znośnych bohaterów to śmiało możecie sięgnąć po ten duet Gromyko i Ułanowa. Ale pamiętajcie - nie zrażajcie się  początkiem.

Za egzemplarz dziękuję Wydawnictwu Papierowy Księżyc!

Kochani,

znacie tę autorkę? Polecacie jej książki? A może macie je dopiero w planach? :)
Czekam na Wasze opinie!
Do napisania!

13 komentarzy:

  1. Mam tę książkę w planach. Nie znam jeszcze tej autorki i chcę to zmienić. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Może się skuszę na "Plus/ Minus", ponieważ jestem fanką urban fantasy :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja tym razem odpuszczę, to kompletnie nie moja bajka.:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie czytałam żadnej książki autorki, ale chętnie to szybko zmienię :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jestem przekonana, czy to do końca moja bajka... ale może warto dać szansę?!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Warto dać szansę, ale trzeba przebrnąć przez początek :)

      Usuń
  6. Mnie często przyciągają okładki, a tu wręcz mnie odpycha :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie podoba Ci się? :) Moim zdaniem nie jest najgorzej :) W środku są takie śliczne zdobienia *.*

      Usuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...
Copyright © 2014 Detektyw Książkowy , Blogger