Kiedy nie znasz swoich korzeni to czujesz się pusty. Dążysz do poznania prawdy o sobie i swoich przodkach. Człowiek przeżywa wtedy wewnętrzne katusze, bo chce znaleźć odpowiedzi na nurtujące go pytania. Czy mogłabyś nie znać swojej przeszłości i swoich bliskich? Czy nie jest tak, że rodzice powinni być przy dziecku od najmłodszych lat? Na takie pytania odpowiedzi szuka główna bohaterka powieści pt."Ręce ojca". Dziewczyna nie wie kim był jej ojciec i dlaczego ją zostawił. Nie ma pojęcia czy kiedykolwiek ją kochał i czy czasem myślał o niej. Czy Julii uda się poznać swoją i swoich bliskich przeszłość? Tego dowiecie się z poniższej recenzji. Zapraszam do przeczytania mojego najnowszego posta!
Bohaterka powieści szuka odpowiedzi na ważne pytanie: do jakiego stopnia
człowiek jest odpowiedzialny za to, kim jest, kim się staje, czy w
stawaniu się tym jest wolny, czy też ograniczony – genami, środowiskiem,
w którym się rodzi, przeznaczeniem? Próbuje uporządkować swoje wnętrze i
swoje życie, przemieszczając się i w czasie, i w przestrzeni, między
Polską a Niemcami. Pozostaje nieustannie w drodze, co jest metaforą
pragnienia przemiany. Szuka prawdy o swoim ojcu, którego nigdy nie
znała, o jego przyjaźniach i miłościach, a okruchy rzeczywistości, o
które się potyka, czynią z jej życia swoisty labirynt, zmuszający do
ciągłych wyborów. Autorka stawia również pytanie, czy prawda jest
wyzwalająca, czy odkrywając ją, Julia nie zgubi siebie, a rozwiązanie
rodzinnej zagadki przyniesie ulgę – najbliższym ludziom, jej samej,
czytelnikowi. A może chodzi o to, że historię trzeba opowiedzieć, by nie
zwariować?
Tak, jak bohaterka tropi ślady przeszłości, Kotela szuka własnego stylu, stapiając w jedno powieść drogi, kryminał i romans, pisze więc rzecz – w podwójnym sensie – o próbie wyzwolenia się, o pragnieniu wolności.
Jak doskonale wiecie uwielbiam czytać powieści naszych polskich autorów. A kiedy słyszę, że ktoś wydał swój debiut to automatycznie wpisuję sobie tę pozycję na moją listę do "Do przeczytania", bo uważam, że trzeba pomagać, a przede wszystkim wspierać i czytać polskich debiutantów. Nie ukrywam także, że czasami łaskawiej patrzę na takie książki i jestem skłonna przymknąć oko na pewne błędy czy niedociągnięcia. Czy było tak też w tym przypadku? Absolutnie nie! Gdybym nie wiedziała, że jest to debiut to z pewnością bym w to nie uwierzyła, bo z kart powieści Pani Aleksandry Julii Kotely wylewa się niesamowita dojrzałość. Gdyby każdy debiut był tak dopracowany, przemyślany i wciągający to na bank czytelnicy nie baliby się sięgać po takie utwory. Dlatego nigdy nie skreślajcie debiutantów, bo wśród nich możecie znaleźć prawdziwe perły. Jeżeli będziecie mieli okazję do przeczytania książki "Ręce ojca" to nie wahajcie się ani chwili, bo ta powieść jest naprawdę dopracowana, nieprzewidywalna i wciągająca na maksa. Czasami akcja drastycznie się zmieniała i mieliśmy czas na porządną refleksję, ale mnie to nie przeszkadzało. Przecież nie chodzi o to, żeby przeczytać książkę jak najszybciej, lecz o to, aby się nią delektować.
Jestem zachwycona tą pozycją, ponieważ jest naprawdę niesamowicie dojrzała. Ostatnimi czasy sięgałam po same lekkie i przyjemne lektury na jeden wieczór przy których nie miałam okazji do dłuższej refleksji. Teraz to się zmieniło i przeczytałam powieść, która otworzyła mi oczy na wiele innych spraw. Debiut Pani Aleksandry pokazał mi do czego może doprowadzić obsesja do poznania prawdy, co może stać się z człowiekiem, który nigdy w życiu nie miał okazji, aby poznać swojego rodzica i do czego mogą doprowadzić piętrzące i kłamstwa. W tej chwili mogłabym tak wymieniać i wymieniać, ale gdy skusicie się na "Ręce ojca" na pewno zrozumiecie o co mi chodziło i podziękujecie mi, że wszystkiego Wam nie zdradziłam. Odkrywanie tej książki było dla mnie ogromną przyjemnością i po cichu liczę na to, że za jakiś czas przeczytam kolejną powieść autorki.
Co jednak jest głównym motywem powieści? Moim zdaniem skomplikowane i trudne relacje rodzinne. Główna bohaterka nie miała w życiu lekko. Nie mogła dogadać się ze swoją rodzicielką, a ojca nigdy nie miała okazji poznać. Dlatego kiedy dowiaduje się o jego śmierci postanawia pojechać na jego pogrzeb i dowiedzieć się czegoś o swoich korzeniach. W tym wszystkim najsmutniejsze było to, że osoba która powinna być jej najbliższa tak naprawdę jest dla Julii obca. Dziewczyna prawie nic nie wie o życiu swojego rodzica. Nie wie co lubił, a czego nie. Z kim się przyjaźnił, a kogo nie znosił. Byłam zaskoczona kiedy Julia postanowiła rozwiązać zagadkę jego śmierci. Ryzykowała własne życie, aby dowiedzieć się prawdy. W tym miejscu mogę Wam zdradzić, że w tej powieści znajdzie się również miejsce na malutki wątek kryminalny. Nie będzie on może na bardzo wysokim poziomie, ale z pewnością był bardzo ciekawy. Nie mogłam doczekać się kiedy autorka zdradzi nam wszystkie tajemnice, a główna bohaterka odkryje brudną prawdę.
Czy polecam Wam powyższą książkę? Tak, tak i jeszcze raz. Jestem pod ogromnym wrażeniem powieści Aleksandry Julii Kotely i z pewnością będę ją polecać innym czytelnikom. Wiem, że teraz zapewne się powtórzę, ale naprawdę uważam, że ten debiut jest prawie perfekcyjny. Dlaczego jeszcze powinniście przeczytać "Ręce ojca"? Ta książka udowadnia nam, że przeszłość może mieć ogromny wpływ na naszą teraźniejszość, a każda gorzka prawda jest lepsza od mdłego klamstwa.
Kochani!
Czytaliście? Polecacie? Czekam na Wasze komentarze!
Pozdrawiam!
Tak, jak bohaterka tropi ślady przeszłości, Kotela szuka własnego stylu, stapiając w jedno powieść drogi, kryminał i romans, pisze więc rzecz – w podwójnym sensie – o próbie wyzwolenia się, o pragnieniu wolności.
Jak doskonale wiecie uwielbiam czytać powieści naszych polskich autorów. A kiedy słyszę, że ktoś wydał swój debiut to automatycznie wpisuję sobie tę pozycję na moją listę do "Do przeczytania", bo uważam, że trzeba pomagać, a przede wszystkim wspierać i czytać polskich debiutantów. Nie ukrywam także, że czasami łaskawiej patrzę na takie książki i jestem skłonna przymknąć oko na pewne błędy czy niedociągnięcia. Czy było tak też w tym przypadku? Absolutnie nie! Gdybym nie wiedziała, że jest to debiut to z pewnością bym w to nie uwierzyła, bo z kart powieści Pani Aleksandry Julii Kotely wylewa się niesamowita dojrzałość. Gdyby każdy debiut był tak dopracowany, przemyślany i wciągający to na bank czytelnicy nie baliby się sięgać po takie utwory. Dlatego nigdy nie skreślajcie debiutantów, bo wśród nich możecie znaleźć prawdziwe perły. Jeżeli będziecie mieli okazję do przeczytania książki "Ręce ojca" to nie wahajcie się ani chwili, bo ta powieść jest naprawdę dopracowana, nieprzewidywalna i wciągająca na maksa. Czasami akcja drastycznie się zmieniała i mieliśmy czas na porządną refleksję, ale mnie to nie przeszkadzało. Przecież nie chodzi o to, żeby przeczytać książkę jak najszybciej, lecz o to, aby się nią delektować.
Jestem zachwycona tą pozycją, ponieważ jest naprawdę niesamowicie dojrzała. Ostatnimi czasy sięgałam po same lekkie i przyjemne lektury na jeden wieczór przy których nie miałam okazji do dłuższej refleksji. Teraz to się zmieniło i przeczytałam powieść, która otworzyła mi oczy na wiele innych spraw. Debiut Pani Aleksandry pokazał mi do czego może doprowadzić obsesja do poznania prawdy, co może stać się z człowiekiem, który nigdy w życiu nie miał okazji, aby poznać swojego rodzica i do czego mogą doprowadzić piętrzące i kłamstwa. W tej chwili mogłabym tak wymieniać i wymieniać, ale gdy skusicie się na "Ręce ojca" na pewno zrozumiecie o co mi chodziło i podziękujecie mi, że wszystkiego Wam nie zdradziłam. Odkrywanie tej książki było dla mnie ogromną przyjemnością i po cichu liczę na to, że za jakiś czas przeczytam kolejną powieść autorki.
Co jednak jest głównym motywem powieści? Moim zdaniem skomplikowane i trudne relacje rodzinne. Główna bohaterka nie miała w życiu lekko. Nie mogła dogadać się ze swoją rodzicielką, a ojca nigdy nie miała okazji poznać. Dlatego kiedy dowiaduje się o jego śmierci postanawia pojechać na jego pogrzeb i dowiedzieć się czegoś o swoich korzeniach. W tym wszystkim najsmutniejsze było to, że osoba która powinna być jej najbliższa tak naprawdę jest dla Julii obca. Dziewczyna prawie nic nie wie o życiu swojego rodzica. Nie wie co lubił, a czego nie. Z kim się przyjaźnił, a kogo nie znosił. Byłam zaskoczona kiedy Julia postanowiła rozwiązać zagadkę jego śmierci. Ryzykowała własne życie, aby dowiedzieć się prawdy. W tym miejscu mogę Wam zdradzić, że w tej powieści znajdzie się również miejsce na malutki wątek kryminalny. Nie będzie on może na bardzo wysokim poziomie, ale z pewnością był bardzo ciekawy. Nie mogłam doczekać się kiedy autorka zdradzi nam wszystkie tajemnice, a główna bohaterka odkryje brudną prawdę.
Czy polecam Wam powyższą książkę? Tak, tak i jeszcze raz. Jestem pod ogromnym wrażeniem powieści Aleksandry Julii Kotely i z pewnością będę ją polecać innym czytelnikom. Wiem, że teraz zapewne się powtórzę, ale naprawdę uważam, że ten debiut jest prawie perfekcyjny. Dlaczego jeszcze powinniście przeczytać "Ręce ojca"? Ta książka udowadnia nam, że przeszłość może mieć ogromny wpływ na naszą teraźniejszość, a każda gorzka prawda jest lepsza od mdłego klamstwa.
Kochani!
Czytaliście? Polecacie? Czekam na Wasze komentarze!
Pozdrawiam!
Nie wiem jak innych, ale mnie przekonałaś. Lubię sięgać po debiutantów :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Lady Spark
[kreatywna-alternatywa]
Może kiedyś przeczytam - książka przewinęła mi się już wcześniej przed oczami, ale nie zwróciła jakoś szczególnie mojej uwagi. Jednak widzę, że porusza ważne kwestie. Będę mieć ją na oku.
OdpowiedzUsuń